Troszkę mnie nie było a tu taakie

zmiany, nie mogę się w tym wszystkim teraz połapać.
Osobiście nie lubię zmian, wszystkie działają na mnie jak płachta na byka, a było tak przyjemnie
No cóż, trzeba się znowu uczyć
Dzisiaj zatem króciutko, muszę przywyknąć do nowości.
Od kilku dni sypie śnieg, ogród cały zasypany, śnieżne czapy na drzewach, jednym słowem kraina śniegu i od dzisiejszej nocy także tęgiego mrozu -12, brrr.
Gosiu, pewnie, że mam jutro zgram na laptop i wyślę.
Wandziu to tylko tak wygląda, dużo róż w tym roku bardzo słabo kwitło a niektóre prawie w ogóle.Niektóre z nich postanowiły zakwitnąć troszkę później stąd tyle pąków, dotyczy to szczególnie Novalis, Pink F.C. Kurfurstin Sophie, The poet's Wife i La Villa Cotta i to przede wszystkim one trafiły do wazonów
Witam
Andrzeju, no cóż, nie mam serca ścinać róż w sezonie, wolę je na rabatach. Jeśli je ścinam to tylko dla zaprzyjaźnionych gości. Jesień to dobry czas na ścięcie pozostałości i przedłużenie im tak naprawdę życia a mnie zapewnienie radości choć przez parę dni dłużej.
Agnieszko, jakbyś zgadła, musieliśmy ogrodzić jarmuż, bo wszystko ogryzały , wyczyściły doszczętnie musztardowca/siałam drugi raz dla wnuczka/ ogryzły natkę pietruszki tak, że niewiele zostało na zimę, takie małe szkodniki, ciągle coś skubały. Niestety lis się zwiedził i zostały tylko dwa maluchy.
Wbrew pozorom to był trudny rok dla róż, kwitnienie praktycznie było jedno, później tylko niektóre dawały radę a sporo chyba mi wypadnie w przyszłym roku, zobaczymy jak przezimują.Kołderką okryte ale co będzie to się dowiem na wiosnę.
Tereniu u mnie to samo, róże kwitły praktycznie raz, później susza i długa przerwa. Słabo się zbierały do drugiego kwitnienia a jak zaczęły to już było za późno, niektóre nawet nie rozwinęły pąków a te które mogły się jeszcze rozwinąć wylądowały w wazonie. Też nie robiłam w tym roku zakupów różanych, coraz więcej mam cienia w ogrodzie myślę, że to też ma wpływ na ich kondycję. Myślę o kilku przeprowadzkach ale to już wiosną.
Emi wbrew pozorom, te róże to tylko z kilku krzaczków, nie było szału w tym roku z kwitnieniem róż, pierwsze można zaliczyć do udanych a drugie było prawie żadne u większości krzaczków.
Trawy ładnie się rozrosły, to fakt, wiosną czeka mnie mnóstwo roboty z ich dzieleniem i przeprowadzkami.
Podobno to sama radość dla ogrodnika a mnie cierpnie skóra na samą myśl o ich dzieleniu, szczególnie bambusa, którego korzenie trzeba rąbać siekierą
Kasiu, to mój ambitny zamysł, ale nie wiem czy uda mi się odzyskać te wczesne zdjęcia, natomiast opisy na pewno będą. Zrobię wszystko co będę mogła, to nawet fajne podsumowanie mojej przygody z różami.
Wolno mi idzie, bo zdjęć, jak mówi moja córka mam ogrom
Wandziu/Wanda7/ bardzo bym chciała, żeby wszystkie krzaczki tak kwitły o tej porze roku, niestety te bukiety to tylko kila odmian, reszta albo już nie powtórzyła kwitnienia albo miała masę pąków, które za późno zawiązały.
Tak, rzeczywiście przymierzam się do podsumowań i ciągle mam za mało czasu, zwłaszcza teraz przed świętami.
Może styczeń i luty będą luźniejsze i liczę, że zmieszczę się z czasem w te dwa miesiące.
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo mocno. Jutro do Was wpadnę na króciutko, żeby zdążyć przed Świętami z życzeniami.