Oj, zobaczcie jak to miło się złożyło! Odwiedziły mnie same kobietki mające w swoim awatarku zdjęcie jakiejś różyczki.
Bobeczko, Dorotko, Inka, Daysy - bardzo Wam dziękuję za sympatyczne wpisy.
Bobka, jak Ty mądrze robiłaś, że kupowałaś róże po 4 sztuki jednakowej odmiany.

To dopiero efekt! Ja niestety w początkach mojej fascynacji różami kupowałam po jednej, bo chciałam obejrzeć na żywo rozmaite kwitnienia. No i efekt był taki sobie, bo nigdy nie mogłam się poszczycić tym, że jakaś róża pokryła się ową wymarzoną "burzą" kwiecia. Zresztą i teraz najczęściej kupuję po jednej, choć już zdarza mi się czasem decydować na trzy.
No ale jeśli róża potrafi komuś tak bujnie zakwitnąć, jak Twoja biała, to faktycznie wystarczy tylko jedna.
Inka,, ostatnio na forach pusto, ale temat róż chyba jednak mimo wszystko przyciąga miłośników tych przepieknych kwiatów. Też bardzo się cieszę, że będziemy mogli znów dzielić się informacjami, które ich dotyczą. Niekoniecznie na wątkach różanych, ale również na ogólnych.
Dorotko, to takie smutne gdy piękna róża kończy swój żywot. Ale ostatnie zimy chyba nie są dla nich tak okrutne jak przed laty. Kiedyś to ja nawet nie myślałamo tym, aby kupić jaką odmianę pnącą, bo wiedziałam że z największym prawdopodobieństwem zimą wymarznie mi do kopczyka albo całkowicie. Teraz jest inaczej, prawda?
Daysy, ojej i Ty także nie przynosisz optymistycznych wieści o krwawnikach. Ja te kolorowe faktycznie widywałam jedynie na zdjęciach w Internecie, no i wyglądały przepięknie. Mówisz, że w rzeczywistości już nie są tak urodziwe. Posadziłam, popatrzę, czas pokaże, jak to będzie u mnie. Może je trzeba jakoś zawczasu dzielić, żeby w którymś momencie całkiem nie wyginęły?
Różane wspomnienie z czerwca. W roli głównej rabatówka Bengali.
