Oj, czas odświeżyć wątek, bo pokrył się grubą warstwą nie wiadomo czego.
Aż wstyd, tyle jesiennych zdjęć czeka, a tu już zima.
Sorki za kompletnie przeterminowane odpowiedzi, ale cóż, czasem bywa i tak.
Krysiu,
zgadza się, obecnie ogród składa się w większości z gigantów, ale one kiedyś były małe.
Podlewam rośliny bardzo obficie przy posadzeniu, potem na ogół jednorazowo również dużą ilością wody czasami w trakcie pierwszego sezonu w wypadku dużej suszy.
W kolejnych latach już nic.
Nie podlewane rośliny wykształcają rozległy i głęboki system korzeniowy i to im pozwala przetrwać niekorzystne warunki.
Ewo,
owszem, trzeba się przedzierać.
Gdzie nie gdzie już się nawet za bardzo nie da.
Ale właśnie o to chodziło.
Agnieszko,
oj było z tą podporą dużo roboty i upierdliwości, po prostu czyta masakra.
Jednak warto było
Loki,
nie bawię się w jednoroczne rośliny kwitnące, racja.
Uprawiam jednak sporo warzyw, których też nie podlewam i sobie radzą.
Zamiast tracić czas na lanie wody skupiam się na wzbogacaniu gleby o kompleks sorpcyjny, stąd te efekty.
