Rowerzysta - gratulacje
(To znaczy: wszystkim konsumującym gratulacje i smacznego, ale pierwszorazowym przede wszystkim!)
Ja muszę jeszcze kilka dni poczekać. Mój tunelowy Asahi, jedynak na krzaku, wciąż jeszcze rośnie:
Koleżanka z naprzeciwka, Złoto Wolicy, ma trójkę na wychowaniu, wszystkie powyżej 5 kg:
A wolnowybiegowa piątkę, i tu wszystkie poniżej 5 kg. Pierwszy z brzegu 4,8 kg, a jeszcze niedawno wyrażałam obawę, czy dociągnie chociaż do trzech:
I wg moich zapisków, pierwsze do zbioru będą właśnie te z wolnego wybiegu. Na razie sprężynki zielone, łyżeczki takoż, więc czekam (metody uciskowej nie opanowałam). Nawet jeśli się kilka razy pomylę, to nie szkodzi, bo w sumie będzie około 30 sztuk do przejedzenia.
Wingrul - ja bym Ci nawet worek nasion wysłała, ale ten mój NN będzie czerwony, co wiem od dziewczyny, która podarowała mi nasiona, a zwykłego kundelka pewnie nie chcesz ;) Nie mam też pojęcia, czy w ogóle dojrzeje; na razie ma niezłe tempo - ta sama odmiana posadzona na starym kompostowniku w ogrodzie zawiązała trzy owoce i tak wyglądały 4 sierpnia:
A tak po tygodniu:
A tutaj piłka zmyłka:
Pomiędzy liśćmi dziwaka NN owoc Sugar Baby, z histerycznego siewu 25 MAJA, gdy wydawało mi się, że sadzonki z siewu kwietniowego nie przeżyją tej październikowej wiosny. Jest takich młodocianych kilkanaście, pogoda u mnie w końcu zaczęła przypominać lato, a nawet jeśli gówniarze nie dojrzeją, to nic nie szkodzi - kaczki zeżrą choćby zielone
Jeszcze nic nie zjadłam, a i tak jestem zadowolona - wbrew pogodzie i moim najczarniejszym wizjom, arbuzy poradziły sobie doskonale, nadal bez ani jednego oprysku. Pewnego deszczowego wieczoru zauważyłam, że ZW w tunelu ma kilka liści tak oblepionych czarną mszycą, że ciężko było przegapić, ale już nie miałam siły się z tym bawić. Na drugi dzień - ani jednej mszycy. Nie wiem, kto mnie wyręczył - biedronki, złotooki? W tunelu aż się roi od owadów, wczoraj miałam zderzenie czołowe z ogromną ważką, ale wygląda na to, że głupi ma szczęście i wszystko mu się robi samo.
Oraz uczciwie donoszę, że mam coraz większe wątpliwości co do uprawy oponowej: krzaki w oponach początkowo radziły sobie najlepiej, a teraz są daleko w tyle za pozostałymi - najmniej owoców per krzak, mało pędów, mało liści. Gdybym nie miała porównania, to całą winę zrzuciłabym na pogodę, no ale mam porównanie, więc piszę jak jest. Za to melony w oponach radzą sobie świetnie i jeszcze nie rozgryzłam, dlaczego tak się dzieje.
Wokan - wiadomo
