
Arbuzy uprawiam trzeci rok. W pierwszym było tylko kilka roślin, ale kilka owoców narobiło apetytu na kolejny sezon. W zeszłym roku posadziłem ponad 30 arbuzów i owoców było całkiem całkiem, około 60 choć fuzarioza już pod koniec sierpnia zakończyła bujne życie mojej małej plantacji. Owoce może nie były gigantami ale cała rodzina pojadła arbuzów. W tym roku mam ponad 40 krzaków. Nasiona wysiałem 20 kwietnia, rozsada rosła trochę w domu, pod lampami, trochę w tunelu ale jakaś nadzwyczajna nie była, zaledwie po 4-5 liści w momencie wysadzania, a sadziłem w pierwszych dniach czerwca. Ale wtedy właśnie zrobiło się ciepło i szybko rośliny wzięły się do wzrostu. Zawiązków żadnych nie obrywałem zostawiając rzecz "na żywioł"- w sumie nie wiadomo kiedy w tym roku rośliny padną więc wolę mieć nawet trochę mniejsze owoce ale mieć- niż zostać z niedojrzałymi. Na poletku są 4 odmiany- Złoto Wolicy, Asahi Miyako, Janosik i Rosario. Zgodnie z przewidywaniami najszybciej zaczęło wiązać Złoto, zaraz potem Asahi. Pierwsze zawiązki pojawiły się około 20 czerwca. Najsłabiej jak na razie Rosario, są tylko ze 2-3 większe sztuki jak na razie, ale widzę że pojawia się większa ilość maluchów. Jak na razie choroby, gradobicia itp. nie zakłócają uprawy, zobaczymy co będzie dalej. Dziś był najchłodniejszy dzień od dawna- zaledwie 17 stopni w cieniu, pochmurno i deszczowo, zresztą kilka ostatnich dni też nie było upalnych. Ale sytuacja ma się poprawiać więc zobaczymy jak wypadnie ten sezon/ W każdym razie coraz więcej jest kolejnych zawiązków a największe sztuki to myślę że już tak pod 2 kg podchodzą.









