Witajcie!
Majóweczka w krateczkę. W sobotę tylko chmury i wiatr, ale na szczęście w zielonej altanie było całkiem miło. Dzisiaj słoneczko takie cieplutkie, że nawet wiatr tego ciepełka nie pokonał. W sumie cały weekend balowania i dużo radości.
Po wyjeździe gości podlałam działkę, która ciągle błaga o deszcz. Ciśnienie wody było tak marne, że podlewanie zajęło mi ponad dwie godziny. W wolne od pracy dni zawsze dużo działkowców korzysta z wody, co powoduje spadek jej ciśnienia. Porządnie podleję jutro.
Martusiu - to prawda, że upalne dni dały porządnego kopa roślinkom i nawet stosunkowo zimne noce nie przeszkodziły. Coraz to nowe kwiatki cieszą i oby nic się nie zmieniło, tym bardziej że najbliższe noce mają być pod znakiem przymrozków.
Nachyłki tudzież wszelkie inne sadzonki z domowego siewu już co najmniej od trzech tygodni są przechowywane w tunelu na działce, gdzie mają znacznie lepsze warunki niż nawet na balkonie i dlatego dość ładnie przyśpieszyły.
Ziemiórki systematycznie traktowałam wyciągiem z czosnku, a żółte tablice lepowe były nimi tak oblepione, że prawie czarne, a wystawiłam ich sześć sztuk na jednym parapecie. Wojnę z ziemiórkami wygrałam

i poza czterem heliotropami nie zniszczyły mi już ani jednej sieweczki.
Piękne dzięki za ciepłe słowa na temat moich
kfiotkóf.

Dziękuję również za dociekliwość w dochodzeniu, dzięki czemu i ja poznałam nazwę odmianową moich malutkich tulipaników.
Mam nadzieję, że Twoje życzenia co do deszczyku sprawdzą się tak, jak sprawdziły się podczas weekendu, za co serdeczne podziękowania Ci się należą.
Halszko - piknik udany, na przekór złośliwej aurze, która w sobotę nie pozwoliła słoneczku pokonać chmur, ale za to niedziela była dla nas!

Tylko deszczyk nie zechciał podlać roślinek, ale jakoś sobie poradziłam wbrew złośliwej naturze.
Czosnek niedźwiedzi już w ubiegłym roku wysiał pierwsze nasionka i pod macierzystą rośliną jest dość dużo dzieciaczków. A to dzięki Twemu dobremu serduszku.
Azalia w ubiegłym roku kwitła tylko na jednej połowie krzaczka, teraz jest zapączkowana calusieńka i gdy wszystkie kwiatki rozwinie, będzie płonąć jak wielkie ognisko.
Dziękuję ślicznie za miłe słowa i życzenia.
Izuniu - owszem, piknik okazał się całkiem udany, na złość nieprzychylnej naturze.
Orlików u mnie zawsze było dużo, jednak po ostatniej mokrej zimie, większość z nich jest trochę rachityczna.

Prawdopodobnie zbyt długo moczyły nóżki.
Jeśli chodzi o przymrozki, to przepędziłam z głowy obawy i po najbliższych zimnych nocach mam zamiar wszystkie ciepłoluby wysadzić na rabaty, zdając się na "Co będzie, to będzie".
Niedziela jako przedłużenie majówki minęła niezwykle miło, dziękuję serdecznie.
Ewuniu - dziękuję, kochana, za wszystkie miłe słowa pod adresem moich roślinek.
U Ciebie dłużej zima trzymała zaciśnięte szpony, toteż kwitnienie roślinek zostało nieco opóźnione, ale za to jak już ruszyły, to popędzą jak szalone, by zdążyć pokazać się z jak najlepszej strony.
Dzisiaj niewiele czasu zostało mi na spacer po działce, ale nie umiałam sobie odmówić wykonania kilku zdjęć.
Dobrego tygodnia, Kochani. 