Kelpie, dziękuję.
Coraz więcej kwitnień w domu, zastępują mi szarość za oknem.
(Ponadto mam od niedawna nowe zielone pocieszadła, które zaczynają już wypuszczać korzonki. Jeszcze co prawda nie wszystkie, ale sam trend jest bardzo dobry.)
Ta kwitnąca gałązka ze zdjęcia wyżej chyba niebawem zmieni miejsce zamieszkania
(Ponoć po niedzieli nie będzie już zimnych nocy.)
Przeprowadzka będzie w etapach, inaczej się nawet nie da, bo najpierw trzeba zacząć od remontu. Mój eM będzie jeździł co jakiś czas wykonywać niezbędne prace, to za każdym razem weźmie nieco rzeczy. Gorzej, że nie wiem, jak przeprowadzić działkowe rośliny... Spróbuję się tym na razie nie martwić ( o ile mi się uda), bo już do zmartwień nie mam sił, za dużo ich i bez tego.
Igala, dziękuję.
Przeprowadzka to z jednej strony radość, a z drugiej zmartwienie i niepewność, bo trudno planować, gdy nie ma się praw do całości...
Warzywa będę nadal uprawiać, liczę, że dużo więcej, niż dotychczas, rzecz jasna otoczę się krzewami i bylinami, mam wiele swoich ulubionych.
Na pewno dokupię krzewów owocowych, zapewne też jakieś drzewa owocowe, ale to za jakiś czas. Najpierw muszę przeprowadzić własne z działki i gdzieś je ulokować, bo na miejscu są już przecież różne nasadzenia. Muszę też koniecznie uratować pędy ze starej jabłoni, jedna z dwóch staruszek ( ok. 80-letnia papierówka) ładnie odbiła, a że darzę ją ogromnym sentymentem, na dodatek kiedyś obficie owocowała, to bardzo szkoda byłoby pozwolić jej zaginąć bez śladu.
Będę musiała poczytać o szczepieniu drzew - od podstaw.
Poniżej owa jabłonka:
Warzywa chyba
trochę poczekają, bo ... jak ruszyć taki wieloletni ugór?! :
Miejsce, do którego chcę się przenieść, to miejsce, to którego żywię ogromny sentyment, z każdym rokiem roślin, które własnoręcznie sadziła moja Babcia, jest coraz mniej. Chciałabym ocalić ich ile tylko zdołam.
Dodam też nowe, by upamiętnić najbliższą mi Osobę.
Ale to wszystko z czasem... Przytłacza mnie zbyt duża ilość planów na raz...
x - e-1 pisze:Ula, wyrazy głębokiego współczucia!
Właśnie pomyślałam o Tobie, a szczerze, to zapomniałam o Tobie,
bo zniknęłaś i prawie 2 lata minęły, zaglądam do Ciebie, a tu tak smutno.
.
Dziękuję,
Elu, miło mi, że sobie o mnie przypomniałaś.
Czy będę miała ciszej i spokojniej, tego nie wiem, na pewno będę miała inaczej, ale pewne jest, że będę miała ogród na miejscu.
I to z całą pewnością jest ogromny plus.
FikuMiku, dziękuję.
Dziś mam gorszy dzień i przytulenie bardzo mi się przyda.