Miriam, jakże się cieszę z Twojej wizyty Mireczko! Odpisuję tak późno, bo jakoś ostatnio nie ciągnie mnie do ogrodu. Działak też na razie leży odłogiem, bo co robić w takim zimnie i deszczu? Czekam na wiosnę.
Rododendrony u mnie ładnie zapączkowane, ale na niektóre musiałam czekam trzy albo cztery lata.Na starcie tak zostały naszprycowane przez producentów,że całymi latami nie mogły ochłonąć.
Co do karagany, to wypuszcza ona odrosty, ale niewiele i da się je szybko ogarnąć.
Mireczko, posadziłam na działce jakieś tam borówki, ale już nie pamiętam jakie. Na razie to tak próbuję ze wszystkim po trochu. Sama jeszcze nie wiem czego mam chcieć.

Nad malinami czerwonymi się zastanawiam, ale boję się, że pozarastają za duże połacie. Nie mam doświadczenia w uprawach warzywniczych i powoli je na starość zdobywam. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Bobeczko, a wiesz, że ja azalię Chanel miałam już tamtej wiosny w rękach w centrum ogrodniczym? Zapach ma przecudowny, ale kwiatki tej odmiany są małe, raczej mizerne i jakieś smętne. W końcu kupiłam coś innego. Może to była tylko taka marna dostawa, bo wszystkie były takie niewyględne. No nie wiem, takie miałam niezbyt dobre wrażenie co do tej odmiany. Ale z drugiej strony ten zapach... niebiański.
Krychna, wiadomo, nadajemy na tej samej fali jeśli chodzi o azalie i Rh. Ta zima chyba będzie dla nich łaskawa i miejmy nadzieję, że pączki na wiosnę nie pomarzną naszym kwasolubom.
A wiosna tuż, tuż. Krokusiki na rabatach już powychylały nosy. I specjalnie dla Ciebie mam tu widoczki tych wiosennych radosnych cebulaczków z zeszłej wiosny.
