
Oto pierwszy dzień lutego, zostało ich jeszcze tylko dwadzieścia siedem. Szybko miną i oby marzec okazał się łaskawy dla naszych ogrodów i ogródeczków.
Już bym siała kolejne kwiatki, ale muszę się wstrzymać,kalendarz księżycowy podpowiada mi, że siać i pikować rośliny i zioła kwitnące mogę dopiero od dziewiątego do jedenastego lutego. Wprawdzie ogólnie dobry czas dla tych czynności będzie trwał dość długo, bo od 10. do 23. lutego, jednak dla kwiatków najbardziej przyjazne są wymienione wyżej trzy dni, a ja właśnie kwiatki będę siać i pikować.
Ciężko będzie, bo parapet w zamkniętym przed kotą pokoju ciągle jeszcze okupują zwartnice, wśród nich dwie kwitnące, dwie dopiero wypuszczające pąki, w tym jedna będzie powtarzała. Doniczki zwartnic z samymi już liśćmi przeniosę na kuchenny parapet, który znajduje się dość wysoko i Misia tam nie wchodzi. Wprawdzie kilka innych doniczkowych zostanie, ale na razie aż tak dużo miejsca nie będę potrzebowała. Kombinować zacznę później.



Iguniu - postaram się podawać nazwy roślinek. Jednak jeśli jakiejś nie pdopiszę, to będzie znaczyło, że sama nie wiem, co posiadam.

Rzeczywiście nowe szklarenki mają większe wywietrzniki.
Dzisiaj słoneczko poświeciło przed południem, a wkrótce po południu przypłynęły chmury i sypnęło najpierw krupą, a zaraz potem grubymi płatkami śnieżnymi. Znowu zrobiło się szaro za oknami.

Całuję.




Danusiu - maki się same żądzą wedle uznania.


Milina tnę co rok niemal do korzeni, co wcale nie pobudza go do kwitnienia. Wypuszcza wielgachne, długachne gałęzie usiane mrowiem liści i na tym kończy. Wyrzucę go na bank.

Dzisiaj dotarło do mnie, że nadchodzą kolejne bardzo wietrzne dni, co wcale mi się nie podoba.

Rano wykorzystałam słoneczną aurę i polazłam do Brico po ziemię do siewu. Nie było. A w dodatku znowu zmieniają rozmieszczenie poszczególnych stoisk i cały wielki market musiałam zwiedzić, by trafić tam, gdzie umieścili interesujący mnie towar.

Buziaki.




Dorotko - sadzonek niezabezpieczonych odpowiednio na parapetach udostępnionych Miśce nie stawiam.


Ja mam bardzo dużo makowych nasionek, ale raczej nie będę siała, poczekam na samosiewki. Tylko co ja mam z tymi nasionami zrobić? Chętnych nie ma, a jest ich tyle, że całe pole mogłabym obsiać.

Mam już cały zestaw tytułów tej autorki i nie poprzestanę, dopóki każdej z nich nie przeczytam. Podoba mi się sposób prowadzenia narracji i jeśli wszystkie jej utwory mają psychologiczne spojrzenie na postacie, to już samo to nastraja pozytywnie do lektury.

Dziękuję za słoneczko, które towarzyszyło mi przez pierwszą połówkę dnia i pozdrawiam cieplutko.

Liliowce.


