Witajcie w pierwszym dniu grudnia!
Jakaś niemoc mnie dopadła, a wszystkiemu winna jest pogoda, a raczej jej chimeryczność.
Nie wiem nawet, jak określić to, co w aurze się dzieje. Najbardziej pasowałoby tu znane powiedzenie:"Ni pies, ni wydra....."
Rano zaświeciło słoneczko i wydawało się, że już tak zostanie. Niestety, bardzo szybko trzeba było pogodzić się z ciemnym zachmurzonym niebem i padającym deszczem. W tej sytuacji nawet czytanie mi nie szło, wobec tego zdjęłam wszystkie książki ze wszystkich półek i każdą z nich dokładnie odkurzyłam, a mam tego dobra jak w małej bibliotece, niektóre stareńkie i podniszczone, ale każda bliska sercu i wszystkie wróciły na swoje miejsca. Dwie tylko wyniosłam, ale nie wyrzuciłam. Może komuś przypadną do gustu, mnie parzyły z powodu autorki, która nie zasługuje na moje uznanie.
Kilka godzin zyskałam dzięki temu zajęciu, co znacznie poprawiło mi nastrój.
Właśnie zaczął sypać gęsty śnieg,który ledwo, ledwo pobielił trawniki i chodniki, ale szybko stopnieje, jako że nie ma ani deczka mrozu.
Dorotko350 - mój grudnik bogato zapączkowany został zakupiony w markecie, nie mieszkał u mnie w domu.

Bałam się, że może zgubić pąki, ale na szczęście tak się nie stało.
Białego też poszukiwałam, jednak nigdzie nie znalazłam. Nie mówiąc już o żółtym, który pokazuje Danusia w swoim wątku. To jest dopiero okaz!
Martusiu - jak jest u mnie, oznajmiłam na początku. Teraz cały czas sypie śnieg, który zaraz zamieni się w wodę.
Skoro moje rośliny domowe nie są zazdrosne o działkowe, to dlaczego również zimą zachowują się jak panna na wydaniu, co to i chciałaby, i boi się? Niewdzięczne.
Słoneczko dotarło, owszem,za co wielkie dzięki,

ale nie zostało, poszło sobie gdzie indziej.
Buziaki.
Halszko - cieszę się, że sobie tego grudnika kupiłam, przynajmniej mam co fotografować.
U mnie też grudniki nigdy nie zabawiły dłużej niż jeden sezon. Tego wywiozę wiosną na działkę, a jeśli i to mu nie przedłuży żywota, rozstanę się z nim bez żalu.
Słoneczko grzecznie przypłynęło, za co serdeczne dzięki,

ale nie zostało ze mną, poszło sobie w inne strony.
Pozdrawiam cieplutko.
Dorotko - o, tak, śnieg pada u mnie codziennie, tylko zostać nie chce, szybko zamienia się w wodę.
Widziałam Danusinego grudnika i - tak - masz rację, to jest dopiero cudeńko!
Mój w zestawieniu to taki zwyczajny grudniczek.
Całuski.
Iguniu - dziękuję pięknie za cieple słowa.
Mnie kiedyś różowa lilia zakwitła pomarańczą. To dopiero było dziwo
Jednak teraz już wiem, jak to się dzieje, że lilie zmieniają kolor kwiatów. Zostało mi to dokładnie wytłumaczone i nie popełniam dawnych błędów. Natomiast co do grudnika, to dla mnie ciemna magia.
Buziaczki.
Danusiu - pewnie ładny ten mój grudnik, ale nie umywa się w porównaniu z Twoim żółtym.

Ten to dopiero cudeńko!
Ja również ufam, że jeszcze mamy przed sobą wiele ciekawych, sympatycznych spotkań wirtualnych, choć wszystko w życiu może się zdarzyć.
Twoja zima to prawdziwa zima, nie to co moja - takie nie wiadomo co....
Staram się nie zmarznąć, dziękuję

i pozdrawiam cieplutko.
Przyjrzałam się, jak co dzień zresztą, swoim zwartnicom. Z tym, że dzisiaj przyjrzałam się też przy pomocy aparatu fotograficznego. A oto wyniki.
Cztery są już dość zaawansowane. Jedne mniej, inne bardziej. Idą w górę pąki kwiatowe.

Ta najszybciej rośnie i ma dwa pąki.
Dwie znacznie wolniej.
darmowe aukcje

Tej najpierw wyrosły liście, a pąk ledwo wylazł.
Czterem następnym pąki dopiero zaczynają się gramolić.

Wszystkie są w takim stadium jak ten.