Witajcie!
Moje plany na dzień dzisiejszy spłonęły na panewce i nie z powodu deszczu, który spadł dopiero po południu, a z powodu walki z karczownikiem, który bezczelnie grasuje po działce. Wczoraj sąsiadka opowiadała swoją przygodę z tym stworem, który podczas kopania rabaty wyprysł spod jej łopaty. Okazało się, że grasował po jej działce już od pewnego czasu, na co wskazują kopczyki inne niż kretowiska i korytarze podziemne od kopczyka do kopczyka.
Dzisiaj już przy wejściu na działkę zauważyłam taki kopczyk tuż przy furtce, a gdy z eMem popatrzyliśmy dokładnie, znaleźliśmy kolejne kopczyki i korytarze. M przygotował pułapki, w które zwabialiśmy krety i zakopał w kilku miejscach zaznaczonych obecnością karczownika. Ledwo zdążyliśmy to zrobić, przyszła jedna z sąsiadek na pogaduchy, co zajęło nam niecałą godzinkę, po czym na pogaduchy przyszła inna sąsiadka i w sumie do obiadu czas miałam wypełniony po brzegi. Po obiedzie zaczął padać deszcz, potem lać, zdecydowaliśmy więc w przerwie między jedną a drugą ulewą wrócić do domu. Wróciliśmy i od tego momentu nie spadła już ani jedna kropelka. Nawet na zrobienie fotek zabrakło mi czasu i dzisiaj pstryknęłam ich malusieńko. Na szczęście mam trochę wcześniejszych zdjęć.
Maryniu - wprawdzie u mnie dzisiaj nawet mocno zlało, ale zaraz potem ostro parowało to, co spadło, aż siwo się wokół zrobiło i nawet teraz jest dosyć ciepło. Może nie będzie tak źle....
Jutro i tak na działkę się nie wybierałam, bo synowa zaprosiła nas na rodzinną obiadokolację, wobec czego zaplanowałam sobie duże pranie przed wyjściem i większe zakupy na weekend.
W sumie to nawet przydałyby mi się dwa-trzy dni na domowe zajęcia. A jak będzie... się okaże.
Buziaczki.
Halszko - ja praacuję w kratkę czy w paski - jak kto woli.
Jednego dnia trudno mi się zatrzymać, innego nawet palcem nie chce mi się ruszyć, ale przecież jeszcze cała jesień przed nami, się zdąży.
Te złociste to kwiatki pełnika chińskiego. On, zresztą podobnie jak pełnik europejski, powtarza kwitnienie. Niestety, mojego europejskiego ślimaki mocno
skancerowały 
i nie powtórzy, a nawet muszę mu zmienić miejsce, bo wygląda bardzo mizernie.
Maliny w tym roku obrodziły i mają jeszcze niesamowicie dużo owoców. Już się zastanawiam, co jeszcze mogę z nich zrobić, bo soków już mam i dla nas i na wynos, i w zapasie.
Dziękuję pięknie i wzajemnie życzę Ci dobrego, spokojnego wieczoru.
Mam takiego liliowca - pajączka, który kwitnie nieustająco od lipca. Oto jego dzisiaj rozwinięty kwiatuszek, a pąków jeszcze ma kilka.
Moje minihortensje już się przebarwiły i jedna z nich zaczyna się robić nieciekawa.
Anafalis oszalał w tym sezonie. Wyrósł niesamowicie wysoki i mocno się rozrósł.
Tak kąpały się gołąbki w strugach deszczu.
Zapomniałabym się pochwalić, a to przez tego paskudnego karczownika.
Dzisiaj coś niecoś zdziałałam, mianowicie wsadziłam na fioletowej rabacie zakupione w Biedrze cebulki hiacyntów, tulipanów, śnieżników i czosnków w odpowiednim kolorze oczywiście. Czosnki z tego opakowania dostaną inną miejscówkę, tutaj wsadziłam fioletowe i niebieskie, które dostałam od sąsiadki.
Pozdrawiam wszystkich zaglądających z całego serca i życzę Wam dobrej, spokojnej nocki oraz bardzo kolorowych snów.
