Dla wszystkich którzy mają wątpliwości, może się przyda:
Owoce (wszelakie) zalewa się spirytusem o mocy w okolicach 70%, celując w stężenie nalewki rzędu 30%. I to cała filozofia.
Niższe właściwie też można, od 20, lecz jest to ryzykowne, np mnie wiśnie zalane na 25% razy parę zafermentowały (robię nalewki 'słabe' bo nie o upijanie idzie lecz o konserwowanie witaminki na zimę

)
Najprostszy sposób postępowania - przyjąć 1/3 spirytusu (tego 96% sklepowego) na objętość, dolać na ten litr pół litra wody, tj. np w trzylitrowy słój litr spiryta wlać i dodać pół litra wody; zamieszać, poczekać chwilę; i do tego wrzucać owoce, do pełna. (można też wziąć pół na poł spirytus i wódkę dla stężenia, acz tu polecam biały prawdziwy rum w miejsce wódki, dla smaku)
W ten sposób nie musimy już przemyśliwać proporcyj, ważyć składników, i takie tam bzdury, a wyjdzie.
Standardowo owoce maceruje się w spirycie około miesiąca, i przy niektórych lepiej tego czasu nie przekraczać by goryczki z pestek nie wyciągnąć, lecz derenia to nie dotyczy.
Owoc derenia należy utłuc, zmiażdżyć, czy pokłuć, dobrze też zamrozić - wszystko jedno co, byle naruszyć bo żle oddaje sok. Ale może się zaś macerować dowolnie długo bo jego pestki nie zawierają cyjanków, ni innych goryczek czy absmaków; może w tem spirycie latami leżeć.
Co istotne to ochronić przed światłem, czyli zamknąć w szafę.
A gdy zleje się zeń ten pierwszy nalew należy owoc zasypać cukrem, względnie zalać gęstym syropem cukrowym, a jeszcze lepiej miodem. Poczekać z miesiąc (też można dowolnie dłużej) i zlać.
Skupażować pierwsze z drugiem, w proporcjach dowolnych, do smaku.