U mnie po owocach Titanii zostało tylko wspomnienie. Większość zjadły kosy które mają gniazdo piętro wyżej, ale zostawiły trochę na spróbowanie, więc mogę powiedzieć, że owoce są smaczne i co bardzo mi się podoba- nie opadają z byle powodu po dojrzeniu, jak to się zdarzało u poprzedniczki.
Z osami miałam problem w zeszłym roku- opanowały mój biały agrest, który to, nadgryziony mączniakiem, pachniał jak sfermentowany, co pewnie było dla nich bardzo atrakcyjne. W tym roku też problem z mączniakiem jest, a os jakoś nie widzę...
Wybrałam się do jedynej chyba szkółki/centrum ogrodniczego w mieście licząc, że uda mi się kupić jakis fajny krzak porzeczki. Chciałam kupić drugą Titanię, ale mieli tylko same Tisel, a czytałam w tym wątku, że "cieknie po zebraniu" (cokolwiek to znaczy). Trochę mnie opadły wątpliwości i zrezygnowałam z zakupu.
Znalazłam w gąszczu jedną, jedyną Titanię, ale była bardzo marna, prawie bez liści, więc zostawiłam. Teraz się zastanawiam czy jednak nie wrócę i nie wezmę tego kikuta, może uda się go postawić na nogi. Choć... może lepiej mieć dwie różne....

Ma ktoś obie, żeby podpowiedzieć jak wypadają w porównaniu?
Z czerwonych była tylko Rosetta. Była tu polecana, więc wzięłam, bo moja czerwona też już wiekowa i obawiam się, że długo nie pociągnie....
Tu akurat trafiłam na fajny krzaczek- z grubym pniaczkiem i całkiem sporymi gałęziami, choć trochę nierównymi, co podobno wynika z rośnięcia w dużym ścisku (doniczka przy doniczce). Pewnie tak jest. W każdym bądź razie, wygląda obiecująco.
