Witajcie!
Piołunowe ogrody, piorunowe pogody,
Zasłuchana w ulewę tęsknota,
Niewesołe poranki, pachnie ziele pod gankiem,
Zielny urok dziewczyny omotał.
Niewesołe zmierzchania, ziele pannom się kłania,
Poszarpane ulewą niebiosy.
Piorunowe pogody, piołunowe ogrody,
Czy goryczy, czy wichury nie dosyć.
Taka piosenka snuje mi się po głowie... Jak bardzo człowiek dokuczył przyrodzie, że aż tak się zbiesiła! Jednych zmiotła z powierzchni ziemi wiatrem o sile 300 km/godzinę w środku Europy, innym zwaliła na głowy 200 litrów wody na metr kwadratowy! I znów pól świata płonie żywym ogniem, a drugie pół tonie!
Moje miasto omijają wszystkie ekstremalne zjawiska, ale Słońce, które niegdyś było bogiem, teraz bezlitośnie wypala ziemię, rośliny i mnie.
Tak,
Krysiu. Chyba nadszedł czas na zmianę filozofii urządzania ogrodu i zwrot w kierunku ogrodów preriowych. W tym roku z bólem serca rezygnuje z kolejnej grupy roślin - irysów syberyjskich. Pożegnałam już tawułki, rodgersje, języczki i wiele innych. Róże koszmarnie w tym upale cierpią i ( poza nielicznymi) są coraz słabsze Ogrody preriowe nie są moim ulubionym typem pejzażu, ale prawdopodobnie nie będzie wyjścia.
W tym wszystkim właśnie irysy sprawują się u mnie wspaniale. A poza tym są takie piękne...
Budowa od czerwca śpi, nic się tam nie dzieje. Na zwałach śmieci rosną za to coraz wyższe chwasty.
Im deszcz niepotrzebny, za to zielonym pokojom jeszcze jak!
Loki, kochany!
Twoje "ajajaj" jest najlepszym komentarzem do sytuacji z koronawirusem w różnych miejscach Europy.
Mam nadzieję, że rozkoszujecie się wolnością w pięknej Szwecji, może też zahaczycie o wolną i piękną Polskę

?
Wspaniałego urlopu

.
Kwitnąca katalpa.
Pelasiu!
Żywiom, żywiom, ale deszczu wciąż
nie widim.
Wszędzie leje aż za bardzo, a w mojej Kalifornii nic! Ale za to ślimaków nie ma.
A irysom w moim piachu dobrze. Nic ich nie żre, susza im nie przeszkadza, no i są takie arystokratyczne

.
Cześć,
Joluśka 
!
u mnie irysy są rozstawione jak tyczki w slalomie. Praktycznie są wszędzie. W tym roku dały wyjątkowo piękny pokaz. Pan Waldemar też potwierdził, że ten sezon był dobry dla irysów.
Ponieważ się dobrze u mnie czują będzie ich coraz więcej, być może zastąpią inne rośliny, które u mnie cierpią. Z liliowcami się poniekąd przeprosiłam, poprzesadzałam je i kwitną teraz nieco lepiej, ale takiego bogactwa jak Ty nigdy nie osiągnę

.
Dla Ciebie ostróżki w kosmosie.
Witaj,
Margo!
Jak tak patrzę na zamieszczane przez naszych forumowiczów zdjęcia to mam wrażenie, że wszyscy mamy stanowczo za dużo roślin

. I wszyscy mamy problem z ich redukcją. Nawet ja, choć już od kilku lat się do tego zabieram i stanowczo sobie poprzysięgam. Prawdopodobnie kolejny rok koszmarnej upalnej suszy mi w tym pomoże.
Dokupienie działki to jest myśl, tylko te szybujące ceny i możliwości przerobowe

. Ale znamy takie dzielne jednostki, które się na to zdecydowały, np. nasza
Wandeczka.
Takie dziewanny mi porosły!
Lisico!
Takiemu to dobrze. Wsiada na rowerek i hajda na Kaszuby albo też Kociewie! A ty się, człowiecze, morduj z ćmą bukszpanową

!!! Dwa dni w pocie czoła dokonywałam oprysku. Spieszyłam się, bo w TV zapowiadają opady, choć inne prognozy temu przeczą

.
Mogę się z Tobą zgodzić, że ostatnio opieka nad ogrodem to kręcenie się za własnym ogonem. Czasem tak sobie myślę, żeby puścić to wszystko na żywioł, zająć się kompletnie czym innym (ot, choćby zwiedzaniem okolic, czy piciem wódki), a w listopadzie za jednym zamachem, wszystko w diabły pościnać i poczekać na następną wiosnę... i irysy!
A pejzaże w okolicy też mam piękne, choć inne niż Ty:
PS. A czemuż to listopad niedobry na pokaz irysów? Lepsze będą nagie drzewa i krukowate?
No, dobra, jeden jeszcze zaprezentuję.
Oto najpiękniejszy w klasie, bez dwóch zdań,
World Premiere.
PPS. Ciekawe, kto tak fikuśnie pozaplatał włoski Maleństwu

?
I to by było na tyle. Trzymajcie, proszę, kciuki, żeby oprysk na ćmę bukszpanową zadziałał jak należy.
Pa, pa, dobrej nocy - Jagi
