cymcia, przyjemnie się czyta, że jakąś roślinkę masz dzięki mnie i że skutecznie podzieliłam się z kimś swoim zachwytem. Lilak Palbin jest wyjątkowy, odporny, ślicznie pachnie, w ogóle same plusy. Ja od wielu lat mam te swoje trzy sztuki na pniu i nigdy nie miałam z nimi żadnych problemów. Teraz akurat już przekwitają, trzeba bedzie ściąć suche kwiatostany i uformować koronę.

Przesyłam pozdrowienia Soniu
Foxowa, ja jakoś też nie jestem fanką krzewuszek, gdyż po kwitnieniu wyglądają jak nieokiełznana miotła. I kwitną stosunkowo krótko. Ale kiedy kwitną... są naprawdę piękne. Mam zamiar je za chwilę mocno przyciąć, żeby jako tako wygladały do następnego roku i nie zabierały zbyt dużo światła moim Rh, które rosną pod nimi.
Yollanda, jeśli chodzi o azalie wielkokwiatowe, to nie troszczę się o nie jakoś specjalnie. Na wiosną podrzucam jakiś nawóz, a potem tylko podlewam w okresie suszy. Wydaje mi się, że spośród Rh są najmniej wymagające. Z japońskimi jest już gorzej, bo trochę obmarzają im pąki wskutek wiosennych przymrozków. Widziałam Twoje azlie w ogrodzie córki. Ładnie Ci kwitły i z pewnością czeka je dobra przyszłość. Oby tylko nie zasuszyć. .Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za odwiedziny
Krychna, podobnie jak napisałam do wyżej
cymy cieszę się z nabytków, które poczyniłyście zamoją sugestią. Ja też chętnie korzystam z doświadczeń forumowiczów, bo są o wiele cenniejsze niż te udzielane w pismach ogrodniczych. Krysiu, ja wzajemnie inspiruję się Twoim ogrodem i zawsze chętnie zaglądam do Twojego wątku.
jarha, wyobraź sobie Halszko, że ten mój powojnik Guernsey Cream to jakiś cud natury. Kwitnie mi pięknie co roku i na nic nie narzeka, a mam go w naprawdę beznadziejnym miejscu. Tuż pod ścianą od strony północnej. Sucho tam ma, bo jest trudno dostępny. Nie nawożę, nie dogadzam. Ziemia tam już chyba całkiem wyjałowiona. Obok niego rośnie wielka tuja, która mu wyżera resztki pokarmu. No po prostu im gorzej, tym mu lepiej. I jako jedyny ze wszystkich powojników wielkokwiatowych utrzymał się w moim ogrodzie. Nadal pozostaje dla mnie tajemnicą.
Igala, dziękuję Ci bardzo kochana za tak sympatyczny post.

Ten miesiąc, w którym kwitną azalie i różaneczniki rzeczywiście pozwala poczuć przedsmak raju. Te barwy, zapachy, kształty - cudowne dzielo Stwórcy!
Iwonko, o powojniku Guernsey Cream napisałam wyżej do
Jarhy. Nie wiem, jak mogę Ci poradzić, żeby lepiej się u Ciebie sprawował. Bo jeśli miałabym się kierować swoim doświadczeniem, to powiedziałabym: znajdź mu najgorsze miejsce w swoim ogrodzie i na pewien czas w ogóle o nim zapomnij

Bardzo dziękuję, że wpadłaś i też życzę Ci miłych chwil w ogrodzie.
Ogródek żyje własnym życiem. Azalie, bzy, krzewuszki kończą kwitnienie. Róże dopiero u mnie zaczynają, a więc może tym razem pokażę żurawki, które wypełniają puste miejsca w różnych zakątkach.
