W.o. Psach cz.10
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7605
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Re: Coś przeciwko psom :)
Mieszkam w bloku, i o dziwo przez ostatnich kilka tygodni widzę, że wyprowadzacze zbierają psie kupki i to się chwali, nawet bardzo ale .... i to co robią z woreczkami już mi się bardzo nie podoba. Mamy śmietniki oczywiście zamknięte, zbudowane z cegły ale ażurowe. I taka jedna pańcia z drugą pańcią , czy jakaś małolata wrzuca woreczek przez dziurę w murku. Oczywiście pod nogi tych , którzy wchodzą do śmietnika ze śmieciami .
Pozdrawiam! Gienia.
- Szczurbobik
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2194
- Od: 17 lut 2016, o 20:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: Coś przeciwko psom :)
Niestety, jesteśmy społeczeństwem, delikatnie mówiąc "akceptującym bród wokół siebie"
Żadne mandaty ani mnóstwo koszy nie zmieni tego, że na trawnikach będą psie kupy. Wystarczy spojrzeć na tony śmieci w lasach, przy drogach, no i co niektórzy mają na podwórkach
Rośnie świadomość wśród psiarzy, że kupkę się zbiera, ale niestety nadal większość udaje, że kupka ich nie dotyczy. Jak mieszkałam w Toruniu i chodziłam z pieskiem, trawniki i chodniki to były istne pola minowe. Raz widziałam faceta (mistrzostwo świata), piesek zrobił na chodnik. Facet chciał "posprzątać" i kopnął kupę żeby poleciała na bok. Niestety była rzadka i ufajdał sobie buta
Żadne mandaty ani mnóstwo koszy nie zmieni tego, że na trawnikach będą psie kupy. Wystarczy spojrzeć na tony śmieci w lasach, przy drogach, no i co niektórzy mają na podwórkach
Rośnie świadomość wśród psiarzy, że kupkę się zbiera, ale niestety nadal większość udaje, że kupka ich nie dotyczy. Jak mieszkałam w Toruniu i chodziłam z pieskiem, trawniki i chodniki to były istne pola minowe. Raz widziałam faceta (mistrzostwo świata), piesek zrobił na chodnik. Facet chciał "posprzątać" i kopnął kupę żeby poleciała na bok. Niestety była rzadka i ufajdał sobie buta
Pozdrawiam Lucyna
Re: Coś przeciwko psom :)
Gienia a masz lepszy pomysł co mają z woreczkami robić? O tym właśnie mówię - jak nie ma śmietników to jest problem .
Szczurbobik przesadzasz. 20 lat temu byłam jedną z pierwszych osób zbierających kupy po psach w moim mieście (jednym z większych w Polsce). Ludzie nazywali mnie wariatką i nie rozumieli po co to robię . Obecnie mamy postęp - nie dość, że w każdym mieście znajdzie się ktoś, kto po psach sprząta, to przynajmniej nie wyśmiewa i nie obraża się ludzi z woreczkiem w łapce .
Niestety, mówimy tutaj o dużej zmianie mentalności społeczeństwa. Żeby ludzie zaczęli sprzątać po psach muszą zacząć myśleć o nich inaczej (nie tylko o samych kupach). Coś takiego jest baaardzo powolnym procesem i nie ma co oczekiwać, że za tydzień już nie będzie problemu. Należy samemu dbać o psy, sprzątać kupy, dawać dobry przykład i cieszyć się, jeżeli ktoś zacznie nas naśladować. I cierpliwie czekać aż (za przeproszeniem ) jednostki niereformowalne odejdą z tego świata. Niestety, szansa na to, że 80-letnia babcia, która nigdy nie sprzątała po psie, nagle zacznie to robić są małe... ale na to, że 80-letnia babcia, która "od zawsze" po psie sprzątała dalej będzie to robić - olbrzymie .
Szczurbobik przesadzasz. 20 lat temu byłam jedną z pierwszych osób zbierających kupy po psach w moim mieście (jednym z większych w Polsce). Ludzie nazywali mnie wariatką i nie rozumieli po co to robię . Obecnie mamy postęp - nie dość, że w każdym mieście znajdzie się ktoś, kto po psach sprząta, to przynajmniej nie wyśmiewa i nie obraża się ludzi z woreczkiem w łapce .
Niestety, mówimy tutaj o dużej zmianie mentalności społeczeństwa. Żeby ludzie zaczęli sprzątać po psach muszą zacząć myśleć o nich inaczej (nie tylko o samych kupach). Coś takiego jest baaardzo powolnym procesem i nie ma co oczekiwać, że za tydzień już nie będzie problemu. Należy samemu dbać o psy, sprzątać kupy, dawać dobry przykład i cieszyć się, jeżeli ktoś zacznie nas naśladować. I cierpliwie czekać aż (za przeproszeniem ) jednostki niereformowalne odejdą z tego świata. Niestety, szansa na to, że 80-letnia babcia, która nigdy nie sprzątała po psie, nagle zacznie to robić są małe... ale na to, że 80-letnia babcia, która "od zawsze" po psie sprzątała dalej będzie to robić - olbrzymie .
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7605
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Re: Coś przeciwko psom :)
Majajka, chyba mnie nie zrozumiałaś. Jeżeli ktoś wyprowadza psa na tym osiedlu, tzn , ze tu mieszka a wiec ma klucz do śmietnika. Niechże wrzuci te woreczki z kupkami do pojemnika z odpadami a nie przez szparę miedzy cegłami na beton, po którym się podchodzi do kosza. Każdy kto wchodzi a nie patrzy pod nogi rozdeptuje je.
Nie mam nic przeciwko psiakom czy kociakom, bardzo je lubię i dlatego właśnie nigdy się nie zdecyduje by trzymac te zwierzątka w bloku.
Nie mam nic przeciwko psiakom czy kociakom, bardzo je lubię i dlatego właśnie nigdy się nie zdecyduje by trzymac te zwierzątka w bloku.
Pozdrawiam! Gienia.
- leszkat76
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1991
- Od: 13 gru 2020, o 14:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podlasie okolice Białegostoku
Re: Coś przeciwko psom :)
Dodam od siebie,że więcej fantów pod płotami zostawiają tzw. menele niż psiarze.
Pozdrawiam Kasia
Kolorowo owocowo
Kolorowo owocowo
Re: Coś przeciwko psom :)
Gienia ja rozumiem... ale stosowny kosz na osiedlu rozwiązałby problem (btw. ze względów epidemiologicznych w Polsce "od zawsze" jest zakaz wyrzucania odchodów do zwykłych śmietników).
A kot czy pies wcale nie ma w mieście gorszego życia niż na wsi, zawsze zdumiewa mnie ten przesąd .
A kot czy pies wcale nie ma w mieście gorszego życia niż na wsi, zawsze zdumiewa mnie ten przesąd .
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7605
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Re: Coś przeciwko psom :)
To nie przesąd. Bardzo lubię np owczarki, i te nasze i szkockie - takie potężne psisko potrzebuje odpowiednich warunków, ja mu takich nie jestem w stanie zapewnić.
Najlepszym rozwiązaniem dla psów byłyby specjalnie dla nich wydzielone i ogrodzone tereny. Sami wiecie, że to jest nierealne. Na osiedlach po- PRL-owskich jeszcze tej zieleni jest nawet sporo, ale na nowych, gdzie każdy metr terenu jest na wagę złota - to już katastrofa.
Najlepszym rozwiązaniem dla psów byłyby specjalnie dla nich wydzielone i ogrodzone tereny. Sami wiecie, że to jest nierealne. Na osiedlach po- PRL-owskich jeszcze tej zieleni jest nawet sporo, ale na nowych, gdzie każdy metr terenu jest na wagę złota - to już katastrofa.
Pozdrawiam! Gienia.
Re: Coś przeciwko psom :)
Gieniu zajmuję się psami zawodowo, przewija mi się ich sporo przez ręce. Dla psa nie ma znaczenia czy mieszka na wsi czy w mieście. Dla psa ma znaczenie, żeby codziennie mieć "pracę", najlepiej z właścicielami (tzn. swoim stadem). Pracą może być długi spacer, bieganie po trawniku za piłką, sesja szkolenia czy praca węchowa. Do dwóch ostatnich nawet nie trzeba z domu się ruszyć... niestety, większości ludzi wydaje się, że na wsi wystarczy wyrzucić psa do ogródka i tyle. Nie, dla psa nie różni się to przesadnie od bycia zamkniętym w mieszkaniu .
Bardzo podoba mi się tutejsze rozwiązanie - w parkach są miejsca wyraźnie oznaczone, że pies ma być na smyczy. Jak ktoś chce sobie biegać w spokoju to wystarczy wybrać taką część parku. Jak ktoś chce biegać po "wspólnej" części to musi się pogodzić z faktem, że raz na czas może być obszczekany czy skoczy na niego w zabawie rozbrykany szczeniak. Fakt, właściciel nie powinien w ogóle do takiej sytuacji dopuścić, ale... jak komuś naprawdę to przeszkadza to niech szlaja się po drugiej stronie parku, gdzie psy są na smyczy .
Bardzo podoba mi się tutejsze rozwiązanie - w parkach są miejsca wyraźnie oznaczone, że pies ma być na smyczy. Jak ktoś chce sobie biegać w spokoju to wystarczy wybrać taką część parku. Jak ktoś chce biegać po "wspólnej" części to musi się pogodzić z faktem, że raz na czas może być obszczekany czy skoczy na niego w zabawie rozbrykany szczeniak. Fakt, właściciel nie powinien w ogóle do takiej sytuacji dopuścić, ale... jak komuś naprawdę to przeszkadza to niech szlaja się po drugiej stronie parku, gdzie psy są na smyczy .
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7605
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Re: Coś przeciwko psom :)
Tzn gdzie? Najlepiej uzupełnij w profilu jakiego rejonu piszesz. Z takim rozwiązaniem spotkałam się w USA, są tam również wydzielone plaże na których mogą przebywać psy, i to jest fajny pomysł.Majajka pisze: Bardzo podoba mi się tutejsze rozwiązanie - w parkach są miejsca wyraźnie oznaczone, że pies ma być na smyczy. Jak ktoś chce sobie biegać w spokoju to wystarczy wybrać taką część parku. .
Pozdrawiam! Gienia.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Coś przeciwko psom :)
A ja uważam że cokolwiek by się nie zrobiło to bez zmiany mentalnosci ludzi się nic nie zmieni. A to jest bardzo długa procedura. U nas niestety pies nadal jest takim dodatkiem do domu, jest zamiennikiem dziecka, klauna albo alarmu. Wiele ludzi nie rozumie totalnie psa, szczególnie swojego, a trzeba pamiętać że każdy pies jest inny - jeden lubi spędzać czas z panem na rzucaniu piłki a drugi potrzebuje eksploracji pól i terenów i męczy go tylko praca umysłowa. Psy to nie masa.
U nas się rzuca formułkami takimi jak że pies do bloku nie, pies musi się wybiegać itf. Tylko nikt nie patrzy na to ze jak mam psa mysliwskiego w 26m2 i mój pies co drugi dzień jedzie do Proszowic na łąki na porządny trening a w weekendy popyla po lesie na sleedach czy przy rowerze to jest stokroć bardziej zrealizowany niż pieski które okrągły tydzień siedzą w ogrodzie a w niedzielę wychodzą z rodziną za bramę na krótkiej smyczy i nawet nie są puszczane bo znają włascicieli tak że nawet na nich nie reagują.
Znam zagraniczne parki i wybiegi i mam porównanie do naszych. Byłam w Danii i tam jest park nawet podzielony na strefy charakteru psów, ma stawy, mostki, tory przeszków, drzewa, atrakcje dla psów. Ma regulamin, jest monitorowany i wszyscy podchodzą do tego poważnie, a jeśli sie coś stanie to mandat nie jest żartem.
U nas psi park to zagrodzony nieużytek. Najlepsze z nich są wysypane piaskiem, inne to błoto. Psy są zamknięte na niewielkim terenie czy chcą tam być czy też nie. Własciciele się schodzą ,odpinają smycz, lokują dupska na ławce i tak spędzają kilka godzin na pogaduszkach i piwku..
Nikt nie patrzy czy psy mają komfort czy nie, schodzi się nieraz grupa 20-30 psów o róznych wielkościach i temperamentach, nikt na to nie zwraca uwagi,natarczywe wsiadają na bojaźliwe, jest sporo pogryzień. I to nie byle jakich, bo psy się frustrują i wybuchają jak już nie mają wyjścia i gryzą się na śmier. I życie. A potem gazety o tym piszą sensacyjne artykuły... Dlatego nie chodzę na wybiegi, bo nie będę w tym uczestniczyć, a zwróc uwagę to się wszyscy obrażaja i zostajesz wrogiem nr 1...
Za granicą to sie szybko rozwiązuje i ludzie sobie zdają sprawe z konsekwencji i myślą przed faktem. Mam rodzinę w Niemczech i Szwecji i uwierzcie że tak sąsiad nie ma problemu zgłosić sąsiada jak coś jest nie tak w kwestii psa.
U nas to leży i kwiczy.
Za granicą też nie ma tylu zakazów, pies może wejsc do parku, być bez smyczy , wejść do lokalu itd. U nas ponieważ ludzie z psami totalnie ich nie kontrolują to się ich coraz bardziej ogranicza.
U nas się rzuca formułkami takimi jak że pies do bloku nie, pies musi się wybiegać itf. Tylko nikt nie patrzy na to ze jak mam psa mysliwskiego w 26m2 i mój pies co drugi dzień jedzie do Proszowic na łąki na porządny trening a w weekendy popyla po lesie na sleedach czy przy rowerze to jest stokroć bardziej zrealizowany niż pieski które okrągły tydzień siedzą w ogrodzie a w niedzielę wychodzą z rodziną za bramę na krótkiej smyczy i nawet nie są puszczane bo znają włascicieli tak że nawet na nich nie reagują.
Znam zagraniczne parki i wybiegi i mam porównanie do naszych. Byłam w Danii i tam jest park nawet podzielony na strefy charakteru psów, ma stawy, mostki, tory przeszków, drzewa, atrakcje dla psów. Ma regulamin, jest monitorowany i wszyscy podchodzą do tego poważnie, a jeśli sie coś stanie to mandat nie jest żartem.
U nas psi park to zagrodzony nieużytek. Najlepsze z nich są wysypane piaskiem, inne to błoto. Psy są zamknięte na niewielkim terenie czy chcą tam być czy też nie. Własciciele się schodzą ,odpinają smycz, lokują dupska na ławce i tak spędzają kilka godzin na pogaduszkach i piwku..
Nikt nie patrzy czy psy mają komfort czy nie, schodzi się nieraz grupa 20-30 psów o róznych wielkościach i temperamentach, nikt na to nie zwraca uwagi,natarczywe wsiadają na bojaźliwe, jest sporo pogryzień. I to nie byle jakich, bo psy się frustrują i wybuchają jak już nie mają wyjścia i gryzą się na śmier. I życie. A potem gazety o tym piszą sensacyjne artykuły... Dlatego nie chodzę na wybiegi, bo nie będę w tym uczestniczyć, a zwróc uwagę to się wszyscy obrażaja i zostajesz wrogiem nr 1...
Za granicą to sie szybko rozwiązuje i ludzie sobie zdają sprawe z konsekwencji i myślą przed faktem. Mam rodzinę w Niemczech i Szwecji i uwierzcie że tak sąsiad nie ma problemu zgłosić sąsiada jak coś jest nie tak w kwestii psa.
U nas to leży i kwiczy.
Za granicą też nie ma tylu zakazów, pies może wejsc do parku, być bez smyczy , wejść do lokalu itd. U nas ponieważ ludzie z psami totalnie ich nie kontrolują to się ich coraz bardziej ogranicza.
Re: Coś przeciwko psom :)
Gieniu z Anglii piszę
Foxowa o, właśnie o to mi chodzi! Najgorsze, że im bardziej psiarzom się narzuca ograniczenia tym trudniej jest robić cokolwiek sensownego z psem... i tym więcej psów jest nieusłuchanych... i błędne koło zaczyna się co raz bardziej nakręcać .
Foxowa o, właśnie o to mi chodzi! Najgorsze, że im bardziej psiarzom się narzuca ograniczenia tym trudniej jest robić cokolwiek sensownego z psem... i tym więcej psów jest nieusłuchanych... i błędne koło zaczyna się co raz bardziej nakręcać .
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4804
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Coś przeciwko psom :)
Ale dlaczego psiarzom narzuca się ograniczenia ?
Bo się tak zachowują.
Powiesz osobie z psem że może wejść na jakiś tam teren z psem ale na smyczy to ktoś stwierdza że on może puścić psa bo jego pies jest nadzywczajny tak bardzo że nic nie musi. I potem jest zamykanie przed turystami z psami szlaków, parków itd bo jest coraz więcej przypadków pogoni za zwierzyną. A potem lament bo nie ma gdzie z psem iść żeby poboegał. Ale to jest bardzo długi temat.
Bo się tak zachowują.
Powiesz osobie z psem że może wejść na jakiś tam teren z psem ale na smyczy to ktoś stwierdza że on może puścić psa bo jego pies jest nadzywczajny tak bardzo że nic nie musi. I potem jest zamykanie przed turystami z psami szlaków, parków itd bo jest coraz więcej przypadków pogoni za zwierzyną. A potem lament bo nie ma gdzie z psem iść żeby poboegał. Ale to jest bardzo długi temat.
- kuneg
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1311
- Od: 29 sty 2021, o 08:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław / okolice Trzebnicy
Re: Coś przeciwko psom :)
Jak Was czytam, to dociera do mnie, jakiego mam farta, że mam praktycznie obok domu nieco zaniedbany park, a 500m dalej drugi, bardziej zadbany.
Mam też szaloną psicę (takie adhad lękiem podszyte). Spuszczam ją ze smyczy na godzinę do dwóch tylko w tym zaniedbanym parku i tylko z rana. Sesja z posłuszeństwa też jest codziennie. Raczej nie mam odwagi chodzić z nią po parku popołudniami bez smyczy, bo za dużo ludzi z dziećmi, czy biegaczy. Psica pięknie chodzi przy rowerze, świetnie wchodzi w tryb pracy, ale na działce nie mogę jej spuścić, bo za dużo zapachów, bo lisy, jeże, myszy, jaszczurki, bażanty, koty, borsuki i sarny... Ogrodzenie nie jest przeszkodą. No oszaleć można. ;)
Czasem człowiek nie wie, co bierze pod dach (mały kundel ze schroniska) i dopiero z czasem się przekonuje. Nie zwalnia to jednak od odpowiedzialności i konieczności pracy z/nad psem. I nie ma żadnego "ale".
P.S. Patent z rozsypanym perlitem i tabliczką zapamiętuję
Mam też szaloną psicę (takie adhad lękiem podszyte). Spuszczam ją ze smyczy na godzinę do dwóch tylko w tym zaniedbanym parku i tylko z rana. Sesja z posłuszeństwa też jest codziennie. Raczej nie mam odwagi chodzić z nią po parku popołudniami bez smyczy, bo za dużo ludzi z dziećmi, czy biegaczy. Psica pięknie chodzi przy rowerze, świetnie wchodzi w tryb pracy, ale na działce nie mogę jej spuścić, bo za dużo zapachów, bo lisy, jeże, myszy, jaszczurki, bażanty, koty, borsuki i sarny... Ogrodzenie nie jest przeszkodą. No oszaleć można. ;)
Czasem człowiek nie wie, co bierze pod dach (mały kundel ze schroniska) i dopiero z czasem się przekonuje. Nie zwalnia to jednak od odpowiedzialności i konieczności pracy z/nad psem. I nie ma żadnego "ale".
P.S. Patent z rozsypanym perlitem i tabliczką zapamiętuję