Dziękuje Ci za tak szybką odpowiedź
Norbercie
Z tym kolorem to tak bywa, czasem się uda a czasem nie. Mam też takie niektóre storczyki u których nijak nie da się oddać koloru. Może mam za słaby sprzęt albo sama jestem kiepska w robieniu im tych całych sesji...
W każdym razie wiem, o co chodzi
Jak jest mniej roślin to zawsze łatwiej zauważać i działać od razu. Dlatego też sama staram się pilnować, co do ich ilości. Kiedyś miałam o wiele więcej storczyków, ale to było dawno i już tak nie mam niestety i stety. Po latach wychodzę z założenia, że lepiej mniej niż więcej... bo to mniej naprawdę znaczy więcej
I w tym się zgadzamy oboje

storczyki nie są łatwe. Nigdy nie były... Ja tam nie straszę, ale wiem to, bo sprawdziłam na własnej skórze. A wszystko trzeba sprawdzić na własnej skórze żeby całkowicie zrozumieć.
One tylko się takie wydają. Niewinne, łatwe, ale jak już przyjdzie co do czego... gdy zaczynają chorować albo marnieć z niejasnych powodów to bywa ciężko im pomóc. Chociaż o tym jak silne potrafią być nie będę pisała, bo by mi wieki zajęło...
Ale czasami lepiej też nie dopatrywać się i nie szukać złego w każdych dronych zmianach na liściach, czy gdzieś tam indziej. Zostawić i dać im czas.
Miałam przypadek, kiedy storczyk był na granicy śmierci. Walczyłam, cudowałam, robiłam dużo dziwnych rzeczy, a i tak mu to nie pomagało. Umarł. Zostawiłam go tak na dwa miesiące, po których po boku odbił keiki i tym samym przedłużył sobie życie.
Sprytne, to było, nie? One są naprawdę mądre i bradzo silne
