Czeka nas kolejny słoneczny dzień, wprawdzie rankiem termometr jak zawsze pokazywał minusowe temperatury, teraz widzę szybko temperatura się podnosi, słoneczko opiera promienie na termometrze.
Wczoraj coś podziałałam w ogrodzie, oczyściłam z suchych liści liliowce. A wcześniej robiłam nadal porządki w doniczkach, wyjmowałam cebulki kalii, eukomisów, szczawików. Dobrze, że za to się zabrałam bo gąszcz korzeniowy, cebulkowy w środku okropny. Tyle rok temu cebulek rozdałam, a znowu sporo narosło. Trzeba było zwiększyć ilość doniczek

na co mi tak dużo, znowu dokładam sobie prace. Szkoda wyrzucić

Przez to zużyłam 1, 5 worka ziemi 50 litrowej. Kupowałam ją po raz pierwszy jest super, ma sporo nawozu, chyba końskiego. Kupiłabym jej więcej, ale do Krakowa nie będę jeździła po worki. Tu na miejscu mam ziemię też dobrą innej firmy, a ostatnio wypatrzyłam w workach 80l kompost, chyba kupię i sprawdzę co jest w środku.
Dziś mam w planach pościnać trawy i zmielić suchości.
Marto masz rację, czeka mnie mrówcza praca, na razie odsuwam ją w czasie. Nie mam gdzie tego wszystkiego poustawiać, jak tylko rozłożymy folię to ostro zacznę działać. Pudła już mam na doniczki, wczoraj kolejne 4 szt przytargałam do domu ( w sklepie czeka następne, ale się nie zabrałam). Jak ktoś mnie widział, to był na pewno zdziwiony, bo ja tak kursuję z pudłami
Bakłażany to dla mnie też zagadka. Siewek mam sporo, ja bym się z Tobą podzieliła, może Ci zatrzymać kilka sztuk i wysłać, bo i tak paczka w odpowiednim czasie pojedzie w Twoje strony. Dziewczyny hodują pomidory, papryki w dużych wiadrach to i bakłażany też tak na pewno można spróbować
Karolu wierzba warta posadzenia, pszczółki jej kotki uwielbiają, brzęczenie wtedy słychać z daleka.
Tak się cieszę

że mam siewki ranników, do tej pory mi się nie udawało. Nie będę tam nic robiła, obiecuję, dobrze że piszesz o liściach, bo pewno liczyłabym na więcej.
Właśnie czekam na zapowiadane ocieplenie, które ma przyjść razem z deszczem. Mnie to nie przeszkadza deszcz na piaski potrzebny, może szybciej ziemia rozmarznie.
Danusiu ja się dziwię, że w ogóle coś dostałam

nigdy tego święta nie obchodziłam. Mój M bardzo się zmienił, wie co lubię, co mi sprawia przyjemność. Zapewne chce mi wynagrodzić każdy dzień, kiedy walczyłam o Jego zdrowie
Na patyczki czekaj cierpliwie, będę pamiętała.
Siewki muszą jeszcze podrosnąć, moje paluszki by im narobiły krzywdy
Mam łopatę Fiskarsa od dwóch lat, fajnie się sprawdza, na pewno będziesz zadowolona.
Lucynko tulipany pięknie otworzyły kwiatuszki, są w ciemno pomarańczowym kolorze.
Mam podobne jak Ty zdanie na temat tego święta. Nigdy żeśmy go nie obchodzili.
Kleome kiełkuje jak na drożdżach, codziennie więcej siewek na wierzchu, po co ja te nasionka wszystkie wysiałam

większość siewek wyrzucę.
Te przymrozki niech już sobie pójdą precz, dość mamy zimnicy tej zimy
Słoneczko dziś pięknie świeci, zaraz idę wynosić moje wysiewy do foliaczka, no i konkretna praca mnie czeka
Krysiu wiem przesadziłam z ilością, myślałam że nasionka nie będą ładnie kiełkować, zaskoczyły mnie swoją siłą pozytywnie. Nie wszystkie są zdrowe, padają mi na całego goździki brodate, chyba je przelałam. Pikowania nie lubię, roślinki wtedy daję kępkowo, kilka sztuk z maleństwami mi nie po drodze. Siewki nie są wyciągnięte, ładnie wyglądają. Gdybym miała foliak rozłożony już wszystko tam wyniosłabym.
Wierzba smocza potrzebuje mocnego cięcia, wtedy tworzy fajne płaskie gałązki. Rozrasta się szybko na szerokość.
Halinko ja muszę być w ruchu, inaczej głupoty mi do głowy przychodzą. Uważam, że jestem stworzona do łopaty, szkoda że tak późno to odkryłam
Nie zazdroszczę Ci rewolucji ogrodowych, wiem ile bałaganu jest później. My tak mieliśmy kilka lat, najpierw wymiana ogrodzenia, rozłożyliśmy to na 3 lata, jedną stronę przeżyłam bardzo. Sąsiadka mnie zaskoczyła swoją postawą, nigdy więcej!!! Później zmiana szamba na oczyszczalnię, rewolucja na pół ogrodu, ziemi sporo do uprzątnięcia i głupie komentarze tejże sąsiadki, że ona nie chciałaby mieć takiego bałaganu koło domu. Po dwóch latach robiliśmy kostkę podjazdy. To dopiero było ziemne wyzwanie. Ponieważ robiliśmy systemem gospodarczym to czas bardzo się wydłużył. Sporo ziemi od razu wywoziliśmy, część zostawiliśmy do równania. Ileż ja się taczek nawoziłam, miałam dość, spadło to na mnie, chciałam uporządkować, robiłam to prawie dwa miesiące. Zapłaciłam później chorobą barków, którą rehabilituję każdego roku. Głupich komentarzy zza siatki już nie słuchałam, po prostu nauczyłam się mieć dystans, odsunęłam się. U siebie robię co chcę i tyle czasu ile mnie pasuje

każdy żyje i bawi się za swoje pieniądze.
Pikowania nie ma co zazdrościć, to mrówcza praca

wolę łopatę.
Wzajemnie życzę
Na koniec tylko dwa zdjęcia wczoraj wypatrzyłam pąk iryska i rannika cylicyjskiego
Zmykam do ogrody, Wasze wątki odwiedzę po południu

miłego dnia.