Dzięki za uznanie? Ja zachwycony nie jestem, bo zakwitły mi całe dwa? A specjalnie w zeszłym roku dosiewałem, bo widziałem, że powypadały? No i mam głównie liście?
Z czasów gdy byłam bardzo malutka (koniec lat 80-tych) utknął bardzo głęboko i żywo w mojej pamięci obraz wiejskiego ogrodu mojej prababci i rosnących tam łubinów. Jako że byłam wtedy malutka pamiętam, że krzewy wręcz górowały nade mną. No i te łubiny miały piękne kolory, każdy krzew miał inne kolory, kwiaty były dwukolorowe. Gdy przejęłam ogród sześć lat temu, moim pierwszym pragnieniem było odtworzyć ogród, który zapamiętałam z czasów dzieciństwa. Kilka roślin z tamtych czasów przetrwało, krzaki bzu, piwonie, lilie smolinosy i bardzo stara odmiana róż rabatowych. Reszta zarosła, zdziczała i wyginęła. Zaczęłam rozglądać się za łubinami do mojej kolecji. No i rozczarowanie, bo takich kolorów, które pamiętam ze starego ogrodu już nie ma. Są dostępne w mieszance jednokolorowe łubiny (biel, fiolet, róż jasny i ciemny, żółty) i dwukolorowe z jaśniejszą (białą albo żółtą bródką), ale na przykład nie ma odwróconej palety kolorystycznej, czyli ciemna bródka/żagielek i jasne większe płatki. Przejrzałam wątek, zrobiłam rekonesans na ogródkach działkowych, wszędzie widzę te same wariacje, w podstawowych kolorach. Jedyne odmiany, które trochę przypominają łubiny z dzieciństwa to brytyjska odmiana Manhattan Lights. I nic więcej. Czy ktoś z forumowiczów lepiej pamiętających tamte czasy oraz stare wiejskie ogrody ma podobne wrażenia? Czy też może moja prababcia uprawiała w swoim ogrodzie jakieś lokalne, nie znane na większym obszarze, krzyżówki?
Nie lubię hortensji, zimy i śniegu oraz pastelowych kolorów w ogrodzie.
corazonbianco, mamy niemal identyczny obraz ogrodu dzieciństwa w głowie.. różowe łubiny z ciemną bródką królowały wśród innych kolorów w ogródku babci i mamy. i chyba gdzieś widziałam takie tu u Ogrodowej Braci odtwarzanie ogrodu może być trudne, bo łubiny, z tego co pamiętam, mogą zmieniać kolory.
Z tego, co czytałam, to są to bardzo krótkowieczne byliny i przedłużyć ich życie w ogrodzie można tylko przez wysiew nasion. Problem polega na tym, że rośliny potomne uzyskane z nasion zamiast powtarzać barwy rośliny matecznej wracają do koloru podstawowego dla tego gatunku, czyli fioletowego.
Nie lubię hortensji, zimy i śniegu oraz pastelowych kolorów w ogrodzie.
Już kilka razy próbowałem zasadzić łubin na działce. Owszem, przyjmował się, nie powiem, ale zanim zdołał zakwitnąć coś go zżerało! Nie było widać żadnych lich ani robali, a krzaki ginęły w oczach. naokoło pełno kwiatów i roślin, a ta zołza naparła się właśnie na łubiny. Nie wiecie co może tak bardzo lubić łubin?
klon pisze:U mnie łupiny padają łupem wszelkiego rodzaju ślimaków,nawet tych najmniejszych.
U mnie głównie tych największych - śliników luzytańskich. Mam łubiny od lat i były niezniszczalne - dopóki nie przyszła ta plaga. Potrafią się tak schować, zakamuflować, zagrzebać w ziemię, że wydaje się iż wcale ich nie ma... a potem zżarte liście po każdej nocy, każdym deszczu. Małe egzemplarze wpływają w całości, po siewkach, niegdyś licznych - ani śladu. Najstarsze rośliny radzą sobie, ale są systematycznie objadane.
Mam nawet jeden łubin, który co roku odrasta po ślimaczym żerowaniu, ale nigdy nie zakwitł, bo wkrótce po wypuszczeniu liści jest objadany do zera. I tak już kilka lat trwa.
Karollo pisze:A czy łubin wysiany w tym rok zakwitnie czy dopiero w przyszłym roku?
Normalnie zakwita dopiero w drugim roku uprawy, aczkolwiek niektórzy producenci nasion wyselekcjonowali odmiany, którym się spieszy, by zakwitnąć i przynajmniej część egzemplarzy kwitnie jeszcze w pierwszym roku uprawy.
Może i nie zakwitną w tym roku, ale zdecydowałam się. Wysiałam w końcu przeterminowane nasiona łubinów, których nigdy nie zdążyłam posiać w zalecanym terminie, bo zawsze miałam wtedy spiętrzenie prac. Wbrew moim obawom skiełkowało mi wystarczająco dużo jak na moje potrzeby.
Jedną torebkę siałam bez moczenia, drugą z wcześniejszym moczeniem i przenoszeniem do ziemi nasion, które wyraźnie spęczniały. Te wschodzą znacznie szybciej niż suche.