Ociu, zapraszam serdecznie do odwiedzin
Co do ścieżki jestem bardzo zadowolona. Nie jest ona co prawda zbyt wygodna do chodzenia parami i z tobołkami, ale układając ją, bardziej myślałam o funkcji wizualnej. Szersza ścieżka nie wyglądałaby dobrze, bo tam jest bardzo wąsko, a chciałam rosliny mieć po obydwu stronach.
W tej chwili spełnia jeszcze jedno zadanie, czyli ciąg komunikacyjny. Moim sąsiadom zamkneli wjazdy na ich posesje, ze względu na budowę drogi. Zbawiennym okazała się furtka, między nami i ta ścieżka, bo zostawiają samochody pod naszym płotem i przechodzą do siebie po naszej działce.
Także czasem trzeba lepiej przemyśleć sprawy, bo nie wiadomo co sie kiedyś przydarzy.
Lucynko, u mnie aż tak źle nie jest. Może dlatego, że mimo wszystko mam więcej roslin wieloletnich i zimozielonych. Wtedy nie odczuwa się az tak bardzo zmian na rabacie.
Sadząc rośliny na rabatach zawsze myślałam też o zimie. Nie zniosłabym pustych rabat. Może szkoda miejsca na iglaki, bo jest tyle cudnych kwitnących roslin, ale ja wolę mieć mniej latem, ale żeby zimą też było na co popatrzeć. Dlatego też zostawiam wszystko, lubię jak patyczki ruszają się na wietrze, jak są oprószone szronem. Porządki dopiero wiosną.
Jedyną oznaką jesieni teraz są liście na trawniku i jesienne kwiaty. Ale poza tym nadal mam więcej zielonego koloru, niż żółtego i czerwonego.
Ewelinko, wiem, że teraz masz więcej czasu. Kiedy mój syn był mały, czas kiedy on szedł do przedszkola, a ja mogłam zostać sama w domu był super. Nadrabiałam wszelkie zaległości. Nawet w odpoczywaniu. Niestety tak było tylko przez kilka miesięcy zanim nie wróciłam do pracy. Teraz mój syn jest już dorosły, a ja mimo to marzę o emeryturze. Mieć cały dzień dla siebie
Ale to jeszcze trochę.
Zawilce uwielbiam. Sadzę wszędzie gdzie się da. I pomyśleć, że u innych moga być chwastem. Już niejedna osoba mówiła mi że musiała wyrzucić je, bo były zbyt ekspansywne. Jak na razie tego nie widzę, a nawet jak się rozrastają, to spokojnie mogę je wykopać i przesadzić gdzie indziej.
Jolu, bardzo lubię to miejsce pod sosną. Czuję się jakbym była na wczasach kiedy tam siedzę. Inni chyba też, bo lubią nasze imprezy.
Ostatnio praca w ogrodzie nie jest dla mnie już tak bardzo fascynująca jak była kiedyś. Chyba ten rok sprawił, że mam lekkiego doła. Nawet ogród nie cieszy tak jak dawniej. Najchętniej to bym tylko siedziała w nim. Częściej mnie drażni, że wymaga ciągłej zmiany, ciągłych prac. A innym razem znowu narzekam że już nic więcej nie posadzę, bo mam już tak ciasno.
Zwariować można.
Zawilce są przepiękne. Polecam
Aniu, na razie nie myślę o grubszych pracach ogrodowych. Niestety te wymagają gotówki, którą na razie muszę oszczędzać, ze względu na Covida. Mój m ma uzależnioną pracę od jego rozwoju. Nie pracował co lipca, a teraz boi się, że znowu wszystko pozamykają.
Także wszelkie wydatki zawieszone w czasie.
Wandziu, jak na razie moje zawilce nie są aż tak ekspansywne. A nawet jak się rozrastają, to łatwo jest się nadmiaru pozbyć. Odmiany mam różna. Myślę, że u Ciebie po prostu było im lepiej.
Monia, miło mi czytać takie pochwały.
