Mam nadzieje , bo jest naprawdę ładny
Trochę mi się polamał w transporcie ale dziś już wesoło rozłożył listki.
Razem z nim przyniosłam jeszcze szczepki beniaminka i mini rózyczkę, która jest zalana do granic możliwości.

Z tą różą to nie wiem czy jest co ratować , ale postanowiłam że spróbuje . Lata temu wzięłam taką różyczk? na działkę i wyhodowalam z niej ogromne krzaczysko.
Zobaczymy. Póki co suszy się, bo była w stanie ciekłym.
Jakoś dziwnie ostatnio mi się zrobiło dużo doniczek. Może to dlatego że zdrażniły mnie długie koleusy i je odcięłam sekatorem jak żywopłot. Już prawie wszystkie są ukorzenione. Do tego mam w wodzie czubek draceny variegaty, bo mi w nocy spadła na głowę i się odłamala. Do tego bazylię. A jeszcze mnie czeka sadzenie spadniętej zielistki, z ktorej nagle mam 6 doniczek. Jedna to nawet wygląda jakby puscila odrost, co mnie zachwyciło, bo zawsze na to czekałam.
Na balkonie znowu dziki wypiek i troche listkow zapieklo. Ale za to kwitnie mi znowu pelargiśka.
Sanserki mi zaschły w proch, wiec na nowo zrobilam organizację i przyciełam na krotko i posadziłam zbiorczo. Albo sie odratują albo nie , ale zdaja sie dawać znak zycia. Ogólnie nie przejmuje się jakoś strasznie, bo to było nadprogramowe i miały iść do ludzi. Ale ludzie tak właśnie odbierają. Miałam też na wydaniu geranium i tyle czasu je nosiłam do odbioru że wreszcie je wkopałam sobie na grządkę na działce. Jak będę mieć tych nadmiar to może też tak zrobię.
Udało mi się też zagotować gasterię. Upiekłam ją na brązowiutko. Tylko jeden kawałek mi został w domu taki wsadzony w doniczkę z czym innym. Może będzie żył.