Przy melonach nie ma takiego totolotka jak w przypadku arbuzów więc nie trzeba żadnych tabelek. U większości odmian bierzesz na węch - dojrzałe po prostu ładnie słodko pachną, a dodatkowo ogonek sam odpada od owocu.
Po wiosennej masakrze z gniciem korzeni, postanowiłem dać szansę temu co przetrwało. Po różnych przykrych majowych perypetiach z 10 sadzonek o dziwo przetrwało 7 (przy czym dwie wymieniłem w między czasie, bo miałem coś w zanadrzu). Krzewią się jak szalone, zawiązki miniaturowe... ale fajnie, że w ogóle przetrwały. Jest jakaś szczątkowa nadzieja, że do jesieni coś urośnie. Ale ewidentnie są o 3 tygodnie w plecy.
A na marginesie, robię spis gatunków dostępnych odmian w Polsce z zaznaczeniem deklarowanych okresów do zbioru. Jak ukończę tabelkę to postaram się ją zamieścić.
Ale melony faktycznie są nieproblematyczne. Dojrzałość zwykle = zapach, pojedyncze gatunki się wyłamują z tej zasady.
Zdarza się też, że choć nie pachnie i jest niedojrzały to też melon może być wybitnie słodki. W zeszłym roku miałem tak z "Ananasem" i "Zattą", za to Oliwin mnie zawiódł na całości. miał meg przyjemny zapach, a słodycz prawie jak u ogórka.
Oczywiście, że pryskałem dwa razy i dlatego wyciąłem później wszystkie zniszczone liście i jakoś to rośnie obecnie (tak samo zrobiłem z ogórkami dlatego jeszcze coś mam).
Czym pryskałeś? U mnie to już w zasadzie po ptakach. Większość melonów dojrzała więc olewam temat oprysków, ale może na przyszłość się przyda. Melony za każdym razem szybko coś trafia.
Zdążą dojrzeć czy maczniak je załatwi i nic z nich nie bedzie, popryskalem na rzekomego ale i tak widzę że nie odpuszcza i nie wiem czy coś z tego bedzie jeszcze ?