Florianie, tak to już koniec kosaćców w tym sezonie
Jak zwykle kwitły zbyt krótko. Już czekam na kolejny sezon
Ale że wspominać lubię to ciągle je pokazuję
Iwonko, w głębi rabat faktycznie chwastów jest mniej, ale obrzeża mam strasznie zachwaszczone. Nie nadążam z pieleniem.
Wystarczy, że jest kawałek wolnej przestrzeni i od razu to wykorzystują.
Łubiny mam pierwszy sezon. Mam nadzieje, że ślimaki ich nie zeżrą.
Soniu, zobaczysz, że w przyszłym sezonie będziesz już jej miała dużo.
Ja stipy też już wyrywam. I rozdaję te wyrośnięte. Faktycznie przy tych zimach bardzo ładnie się rozrastają, przez co zajmują coraz więcej miejsca i zasłaniają wszystko wokół. Trzeba je trochę przetrzebić.
Marysiu, jeśli będziesz chciała prowadzić swój tamaryszek jak mój, to pamiętaj, że co roku będzie wymagał wycinania odrastających od dołu gałązek.
Orlaya jest wysoka, szczególnie jeśli rośnie w głębi rabaty, bo wyciąga się do słońca
Ta rosnąca z brzegu jest niziutka. Razem to wszystko robi fajne wrażenie.
Przy tych deszczach to faktycznie trawę trzeba by kosić 2 razy w tygodniu. A patrząc na prognozy, to w tym roku deszczu nam nie zabraknie. Lipiec ma być chyba równie deszczowy jak czerwiec.
U mnie niektóre róże już zaczynają to odczuwac
Vimen, orlaya jest rośliną dwuletnią. Myślę, że nasiona wykiełkowały, ale tego nie zauważyłaś, bo wyrastają w sierpniu i siewki są bardzo niziutkie.
Piwonia jest taka kremowa. Niestety nie znam odmiany. Dostałam ją od koleżanki.
Dorotko, muszę ten sezon przecierpieć. Już postanowiliśmy z m., że w przyszłym kot będzie chodził luzem, niezależnie od tego co się zadzieje. Strasznie mi go szkoda, jak tak jest przywiązany.
No, ale to wszystko dla jego dobra. Mam nadzieję, że nie będzie miał ochoty na wycieczki.
Ścieżka zarosła bardzo. Nawet nie przypuszczałam, że to tak szybko nastąpi. jestem z niej zadowolona bardzo.
Pogoda jaka jest każdy widzi. W zeszłym roku narzekałam na upały, w tym powiedziałam sobie, że nie będę narzekała. Chyba już wole to co jest. Chociaz troszeczkę stabilnej pogody by się przydało. A tu wariatkowo, co drugi dzień zmiana.
Od jutra zaczynam urlop, ciekawe, czy cokolwiek zrobię w ogrodzie, czy zalegnę z książką. Mam ochotę na taki totalny relaks. Ale znając siebie, to długo nie wytrzymam.
Po szpitalu nie powinnam była nic robić, a mimo to po kilku dniach pobiegłam, cokolwiek porobić lekkiego.
Niby 2 tygodnie teraz siedziałam w domu, ale jestem jakaś zmęczona.
A tu tyle pielenia.
Mam zaległości w zdjęciach
Pokażę kilka z połowy czerwca
