Hmmm... klecanki. To nawet dobrze brzmi. Nie miałam na szczęście okazji sprawdzić jak boli ich użądlenie

ale doczytałam, że żywią się gąsienicami, to pożyteczne są

a do tego nie latają po szklarni i wybrały sobie małą szczelinę aby się do niej dostawać, więc mamy zupełnie oddzielne drogi komunikacyjne. Nie przeszkadzają też podczas biesiadowania, więc póki co zostają

A że to wątek o kaktusach, to może coś w tym temacie...
Co do pękniętego kaktusa, to będę informować jak sobie radzi. Póki co żyje, kwitnie, wodę pobiera... to może jeszcze sobie będzie rósł
A przesadzanie dwulatków trwa... Teraz zajmuje się echinocereusami. I taki np.
Echinocereus russanthus v.neocapillus SB 395 w pierwszym roku jest całkiem milusi:
a już po roku pokazuje prawdziwe oblicze:
Inny dwulatek pomimo niewielkiego wzrostu (ok. 1 cm) postanowił już zakwitnąć.
Rebutia diersiana WR 631
Nie mam za dużo tym małych "kurdupli", ale dzięki koledze z Oddziału, który częstuje nasionami, co roku parę sztuk mi przybywa. I można się do nich przekonać, zwłaszcza jak kwitną tak,
Mediolobivia pectinata:
Od innego kolegi z Oddziału mam
Rhipsalidopsis gaertneri, którego prawie zasuszyłam, jak mu w ubiegłym roku zafundowałam trzy miesiące zimowania w nieużywanym pomieszczeniu... Ale chyba nie ma do mnie urazy, bo właśnie zakwitnął:
Mój aparat kiepsko radzi sobie z czerwienią. To zdjęcie choć trochę niewyraźne, najbliżej oddaje kolor. Podobno to oryginalny kolor z natury, a nie laboratoryjna hybryda. A swoją drogą, czy on nie powinien kwitnąć na Święta Wielkanocne? przez tą pandemię, to kaktusom się wszystko pomieszało
I jeszcze jeden prezent od kolegi z Oddziału zaczyna kwitnąć. To na pewno lobivia i to już pełnoletnia, tylko nie wiem jaka:
a tak wygląda w całości:
A na koniec jeszcze jeden kwiatek:
a taki ładny kwiatek daje ...
Ferocactus fordii
