Witajcie!
Nie pisałam prawie miesiąc, ale nieobecność była spowodowana ważnymi sprawami. Już wkrótce uchylę rąbka tajemnicy, bo u mnie szykują się duuże zmiany
Czasu mam teraz jak na lekarstwo i nieco zaniedbałam forum. Proszę o wybaczenie, ale doba jest zbyt krótka aby wszystko pogodzić.
Ogród po ostatnich opadach rozszalał się na maksa. Zrobił się busz nie tylko roślinny, ale przybyło również chwastów, na które staram się nie patrzeć, bo z braku czasu nie jestem w stanie ogarnąć wszystkiego. Szkodniki w postaci mszyc również nie próżnują, ale te staram się usuwać ręcznie.
Myślę, że w tym tygodniu zobaczę pierwsze kwiaty. Zapewne pierwsza zakwitnie Francois Juranville, bo pąki już mocno nabrzmiałe z wyraźnym kolorkiem. Póki co swoje pięć minut mają teraz rododendrony.
Jadziu, ogródek wyglądał elegancko miesiąc temu. Teraz zrobił się busz, a chwasty rozpanoszyły się bezczelnie na każdym wolnym skrawku. Nie mam czasu aby się zmierzyć z tym problemem. W tym tygodniu będę miała kilka dni urlopu, to może coś mi się uda podziałać. Deszcz jest potrzebny nadal, ale sytuacja trochę się poprawiła, co od razu widać po roślinach
The Pilgrim to piękna róża, ale trochę chimeryczna, przynajmniej u mnie. Ma trudne warunki, bo musi konkurować o miejsce z Francois Juranville, a ta to istny potwór. Ale rośnie i na razie musi sobie dawać radę. Spróbuj ją po kwitnieniu mocniej przyciąć. Może ?zaskoczy? i weźmie się do roboty.
Lucynko, cebul nie wykopuję, bo jesienią nie mam weny do ogrodowania i najzwyczajniej w świecie nie chce mi się już nic robić
Justynko, z Boscobel będziesz zadowolona. Ona jest zachwycająca. A jeśli sadzonka Abraham Darby była silna, to będziesz miała z niej pożytek, bo że kwiaty powalają swoją urodą, to pewne. No i ten zapach?
Po ostatnich opadach sytuacja nieco się u nas poprawiła i wszystko buchnęło. Tylko patrzeć, a różany spektakl się rozpocznie z przytupem.
Takie orliki mi się wysiały...
Dorotko, czytałam o nawozie od gołębi? Czyni cuda

Wszystko po nim rośnie jak na drożdżach, ale rzeczywiście trzeba uważać i zachować odpowiednie proporcje. Moim zdaniem lepiej mocniej rozcieńczyć i nie narażać roślin na spalenie. Ale z całą pewnością gdybym miała do niego dostęp, to nie wahałabym się go używać.
Czy ktoś wie jak się nazywa ta roślina? Kilka lat temu kupiłam mieszankę nasion i wysiałam. Teraz każdego roku kwitnie i jej przybywa.
Aniu ? Annes, rozmyślam nad dokupieniem Emily, bo jest prześliczna i ma bardzo trwałe kwiaty. Obserwuję ją tej wiosny i poszła mocno w górę. Podobnie The Mill on The Floss. Ciekawa jestem jak się zaprezentują w tym sezonie?
Ostróżki jednoroczne same się u mnie wysiewają każdego roku i mam ich całe mnóstwo. Niektóre muszę usuwać, bo zaczynają zagłuszać róże i wyraźnie im przeszkadzają. Posadzone mam też szałwie i te z kolei też w kilku miejscach się powysiewały. Poza tym jak co roku szałwie trio?
Różane pączki są już na większości róż. Niektóre całkiem spore i jest nadzieja, że w tym tygodniu będą pierwsze kwiaty.
Ewita, masz rację, że o bolących plecach szybko się zapomina, bo efekty czyszczenia rabat widać natychmiast. Zresztą praca w ogrodzie ma dobry wpływ nie tylko na kondycję fizyczną, ale też odstresowuje
A Flaming Flag bardzo lubię i na pewno z nich nie zrezygnuję. To samo dotyczy Queen of Night. Razem tworzą całkiem fajny duet.
Daysy, no właśnie? Co się tyczy kiepskich sadzonek, to potem mamy właśnie takie efekty. Marne krzaczki, które nie mogą się pozbierać
Moja The Mill on The Floss chyba zabrała się do roboty, bo sporo przyrosła i widziałam też wiele pączków. Może jeszcze będą z niej ?ludzie?
Irenko, temat tulipanów to temat rzeka. Mam wrażenie, że producenci celowo produkują takie cebulki, które obliczone są na maksymalnie dwa sezony, a potem pokazują nam tylko ośle uszy

Przecież biznes musi się kręcić, a gdyby tulipany kwitły co roku i jeszcze mnożyły cebule, to nikt by ich nie kupował w takich ilościach jesienią.
Nie wiem ile lat ma Twój Artemis? Mój to już stary koń, o grubaśnych pędach i do niskiego cięcia muszę chyba kupić specjalny sprzęt. Poza tym on jest ładnie zagęszczony od dołu i nie wymaga aż tak niskiego traktowania.
Basiu, pracować trzeba i staram się nie myśleć i nie stresować, ale zachowuję też ostrożność, na ile jest to możliwe. Na resztę nie mam wpływu. Musimy mieć świadomość, że ten wirus będzie nam jeszcze długo towarzyszył? niestety
Już teraz wiem, że nie należy się bać nawet drastycznego cięcia. Ono tylko wyjdzie na dobre naszym różom. To silne dziewczyny! Najlepszym przykładem są obie Princess Alexandry of Kent, obie Munstead Wood i jeszcze klika innych. Pięknie teraz wyglądają. Są gęste od samego dołu, wypuściły nowe pędy i już widać, że nawet cięcie najgrubszych pędów daje efekty
Sabinko, mam nadzieję, że i u Ciebie sytuacja hydrologiczna trochę się poprawiła. Mnie ostatnie opady, a szczególnie wczorajsze bardzo ucieszyły. Rośliny się napiły, a to najważniejsze. Bruzdownicę znalazłam na niektórych pędach. A fuj, cóż to za obrzydlistwo

U mnie jest też sporo tzw. ślepaków, czyli pędów bez pąków. Co wypatrzę, to staram się przyciąć. To efekt zimnej wiosny.
Bardzo się cieszę, że rudbekie będą kwitły w kolejnych ogrodach. One są takie bezproblemowe, a ten ich żółciutki kolorek z czarnym środkiem bardzo rozświetla rabaty.
Kaszka, cieszę się, że jesteś i nadal zaglądasz do mojego ogródka
Krysiu, zawsze do usług. To dla mnie radość pisać o królowych i jeśli tylko czas pozwala, to dzielę się swoimi obserwacjami z wielką przyjemnością.
Noga pewnie nigdy nie będzie taka sama, ale przynajmniej już nie kuleję. Co prawda o kucaniu i porządnym przysiadzie na razie nie ma co marzyć, ale jakoś sobie radzę. Trochę przez to mam utrudnione zadanie przy usuwaniu chwastów, ale nie mam wyjścia, a z ogrodowania nie zrezygnuję.
Buziaki dla Ciebie i Twoje rodziny. Obyście wszyscy byli zdrowi
I na koniec różane pąki Francois Juranville...
Tak wygląda tylko część całego krzaczyska Francois
Obiecuję, że do wszystkich miłych gości zajrzę. Buziaki i do popisania
