Witam. Czy otoczenie niewielkiego ekologicznego sadu zywoplotem z dzikiej rozy lub innego kolczastego krzewu to dobry pomysl? Czytalem rozne opinie zarowno pozytywne jak i negatywne. Zywoplot ma chronic owoce przed wscibskimi intruzami glownie od drogi, ktorzy maja ochote na cudze owoce i oslaniac teren sadu od pol nieekologicznych. Z jednej strony mam sciane sliwy tarniny i wiem, ze w sadach ekologicznych taka sciana zywoplotu ma same plusy ale co w sytuacji ogrodzenia calego sadu. Czy nie beda sie tam leglo za duzo szkodnikow (mszyce, itp) i czy nasilenie chorob grzybowych nie bedzie wieksze? Ktos ma moze jakies doswiadczenia i wiedze w tym temacie?
Przepraszam za brak PL znakow. Taka wersja Win.
Moim zdaniem różnorodność jest na plus, więc cokolwiek dosadzisz będzie ok, chociaż są wyjątki jak np. jałowiec ze względu na bodajże rdzę gruszy.
W zasadzie wylęgarnia mszyc nie jest zła, bo to też stołówka dla biedronek, które przy okazji może wytłuką mszyce w całym sadzie. A może mszyce będą się skupiać na różach i nie ruszą drzew.
Ja osobiście szedłbym w coś nie wymagającego opieki, czyli np. głóg, a najlepiej kilka gatunków i wymieszać, żeby było gęsto przy ziemi i w górze. Wyszukiwarka z hasłem żywopłot obronny lub żywopłot kolczasty pokazuje mnóstwo wyników. Przy okazji w żywopłocie będzie więcej stworzeń, jeży, łasic, ptaków, itp., tak więc pomysł popieram. Będzie się lęgło więcej dobrych i złych - jak nie będziesz pryskać to będzie równowaga.