Witajcie,
Prześledziłam ten wątek i w zasadzie nie znalazłam zdjęcia dokładnie odpowiadającego stanowi mojego bukszpana, więc pozwolę sobie wstawić moje niebożątko...
Mam go dwa lata, od razu po przyjeździe moim zdaniem ze sklepu ogrodniczego dodali mi mały bonus w postaci czegoś, co te biedną roślinkę zżera.
Nigdy nie widziałam (a potrafię się w niego godzinami gapić) by cokolwiek po nim łaziło, nie ma żadnych kokonów, pajęczyn... ale często na podłodze znajduję czarne bobki
Bukszpan jest w wielkiej donicy, ma drenaż, podlewany, uszlachetniany... na nic to, widzę jak dzielnie walczy, walczymy razem (przeżył kuracje karate, innymi środkami, nawet pryskałam wywarem z cebuli... nic z tego)
Nie chcę się poddać, bo strasznie mi szkoda tej roślinki, po poradzicie?
Mój tato mi poradził, by nałożyć na niego szczelny worek, spryskać i zostawić na dzień dwa- coś na rodzaj fumigacji... ale czym?
Z góry serdecznie dziękuję za porady
