Witajcie!
Wczoraj pierogi, dzisiaj przy garach trzymała mnie pyrkająca zupa grochowa. Uparłam się upichcić taką na kształt wojskowej, co by łycha dała się w niej postawić, ale strasznie dużo przy niej roboty. Ponieważ jednak jestem wielbicielką takiej, poświęciłam pół dnia, po czym z ogromnym zadowoleniem raczyłam się tym rzadko przyrządzanym smakołykiem.
Właśnie teraz nadszedł czas na kuchenne rewolucje, w sezonie działkowym gotuję to, co nie wymaga zbyt dużo czasu, a po sezonie to, za czym kubki smakowe tęsknią.
Dzisiaj od rana do wieczora tylko kota mi towarzyszyła, M przy pomocy syna stawiał do pionu zbudowane do gołębnika pokoiki dla swoich ptaków. Montował je w pozycji leżącej, trzeba było wciągnąć do środka i postawić pionowo, co dla moich wątłych ramion okazało się zbyt ciężkie.
Pogoda nieco się poprawiła, było dość ciepło i nawet słońce od czasu do czasu pokazało, że jeszcze istnieje.
Seba - miał tych niebezpiecznych materiałów w sumie ( w mieszkaniu i na działce) 27kg, w tym bomby gotowe już do detonacji. Podobno planował popełnić samobójstwo z wielkim hukiem, uśmiercając przy okazji bardzo wielu niewinnych ludzi.

Akcja unieszkodliwiania i wywożenia trwała kilkanaście godzin.
Co do Twojej ciotki, to zawsze lepiej być przewrażliwionym niż martwym. Ja bym zrobiła to samo.
Kasiu-kania - goryczka w ogóle inaczej wyglądała niż przed rokiem. Poprzednio kwiaty wyrastały spośród liści, teraz na długiej łodyżce. Takie cudo.
Wyżerka pierogowa trochę potrwa.
Danusiu - blok, w którym znalezione tego wariata znajduje się w odległości ok. 300m od mojego w linii prostej, więc najwyżej szyby w oknach by nie wytrzymały, ale sama myśl o takiej detonacji o gęsią skórkę przyprawia. Przecież my w ogóle
na bombie mieszkamy i gdyby taki huk nas obudził, to pierwsza myśl dotyczyłaby Orlenu i panika mogłaby spowodować zawały u wielu osób.
Na działce pewnie nie byłoby tak tragicznie, bo ma ją bardzo nisko położoną, ale zwierzęta na pewno doznałyby ogromnego stresu.
Stasiu - to w zasadzie nie jest park, tylko oddalony od ulicy deptak otoczony licznymi klombami i rabatami obsadzonymi kwiatami, krzewami i pojedynczymi drzewami, z dużymi trawnikami, fontanną i licznymi ławkami. Bardzo tam pięknie od wiosny do późnej jesieni

i tak, pokazywałam fotki tam właśnie cyknięte.
Tym deptakiem na działkę chodzę, gdy nie jadę z M samochodem.
Na działce raczej nic nam nie groziło, jako że jego altana jest położona bardzo nisko, na samym końcu alejki oddalonej od naszej o około 200m.Ale zwierzęta zarówno działkowe, jak też te dziko żyjące w parowie bezpośrednio za siatką jego działki, zapewne doznałyby szoku.
Mam kolejną taką goryczkę - obie z własnego siewu - i ciekawa jestem, jak ta zakwitnie. Ona jest młodsza i w przyszłym sezonie zakwitnie po raz pierwszy.
Dziękuję za dobre życzenia i spokojnej, słonecznej niedzieli życzę.
Dorotko - też się cieszę, że drania unieszkodliwiono. Uratowano w ten sposób bardzo wielu ludzi.
Moja goryczka z własnego siewu. W tym roku też siałam i ładnie urosła. W następnym roku powinna zakwitnąć i bardzo jestem ciekawa jej kwiatów.
Na podróż sentymentalną mi się zebrało.
Taką śliczną i dużą już wierzbę hakuro zniszczył mi karczownik, który za późno został unieszkodliwiony przez M.
