Pędy moich phalaenopsisów wciąż rosną i rosną...

Wychodzi na to, że już 2 miesiące. Jednak do pąków niedaleko tylko dwóm.
Ostatnio pisałyście o złamanych pędach... No i ja też w końcu złamałam...
Ostatni z moich podopiecznych wciąż kwitnie! Od czerwca! Co prawda widzę, że już niedługo będzie trzymał te kwiaty (stają się bardziej matowe). W końcu też musi kiedyś odpocząć.
Za to mój chorągiewkowiec podupadł na zdrowiu... Najpierw pięknie wyprowadził pączki i nawet zaczął je otwierać.
Jednocześnie zaczęły mu żółknąć 2 liście,które szybko odpadły. Reszta zaś pomarszczyła się niemiłosiernie. Do tego jeszcze biedaczek został zrzucony z parapetu i na liściach, które mu zostały nosi ślady poturbowania...
Zajrzałam w korzonki i oto , co zastałam - jedyne 2 korzenie całkiem zgniłe
W efekcie mój chorągiewkowiec został na 2 korzonkach powietrznych.
Z wielkim bólem, ale odcięłam mu odrosty z pąkami na konto wzmocnienia się .
Teraz jednego korzonka wepchnęłam w podłoże, drugiego napoiłam za pomocą "fiolki kwiatowej" i mam nadzieję, że przetrwa. Liście obłożyłam na kilka godzin mokrymi wacikami.
Czy jeszcze można zrobić coś dla tego nieboraka?