

Mają ze dwa tygodnie i już są większe od moich ubiegłorocznych wielkości "plus minus pomarańcza".
Na zdjęciu bodajże Rosario. Mam trzy krzaki arbuzów - dostały sporo miejsca, "patelnię", dosyć regularne podlewanie i tyle. Siane wprost do jałowego, zarośniętego przez ostatnie lata przez chwasty gruntu, pogoda ich nie rozpieszczała, szkodniki masakrowały, ale - są. Jakimś cudem

Chyba przy kolejnej wizycie dam im coś na ząb, bo nie samą wodą przecież arbuz żyje.