Adrianno cudne te zwierzaczki

U mnie też kot z psami się lubią (no może poza jedną suczką, która lubi kota lekko poczochrać

).
Paulinko staram się przycinać irysy, bo zwykle mnie denerwują te uschnięte badylki, a i czytałam, że nieptrzebnie się wysilają na wydanie nasion.
Lidziu iryski lubię bardzo, więc co roku staram się, żeby przybyło choć kilka

Gdy robiłam rabatkę pod brzozami i nie mogłam się doczekać, kiedy wszystko się rozrośnie, teraz z lekką nostalgią wspominam czas, gdy mogłam tam wchodzić, bo teraz trudno znaleźć miejsce na stopę

Przelot rośnie u mnie w zwykłej ziemi ogrodowej wymieszanej z próchnicą. Mam tam mini skalniak, więc mnóstwo słońca i średnio podlewane. U mnie pierwszy też był tylko "przelotem"

Drugi szybko się zadomowił i zagarnął dla siebie sporą część rabatki. Pelargonie trzymam zimą normalnie na parapetach.
Anida przelot zauroczył mnie na zdjęciu, więc go nabyłam nie namyślając się długo

Złotokap u mnie ma swoją historię, rósł już w ogrodzie, gdy kupiliśmy dom. Na początku był "żółtą akacją"

takie miałam pojęcie o ogrodnictwie
Iwonko 1 ja bardzo lubię przelot, gdy przekwitają floksy szydlaste to on stanowi główną ozdobę tej rabatki. Bertram mam chyba trzeci rok, ale ostatnie zimy nie były jakieś mroźne, więc nie mogę cię zapewnić o jego pełnej mrozoodporności... Orliki ładnie się sieją, więc wkrótce też pewnie będziesz ich miała zdecydowanie więcej
Olu a w czym ci podpadły irysy? Ja je wciąż skupuję, nawet gdy niewiele różnią się jedne od drugich

Kotki już widzą i w ogóle robią się coraz bardziej słodziaśne

Wcale nie dziwię się twojej siostrze, takie brzdące są do zacałowania

Postaram się zebrać nasionka orlików, choć one nie zawsze powtarzają cechy matek.
sauromatum przelot okazał się mało wymagający, zadowolił go zwykły skalniak

Choć próbowałam z nim dwa razy, pierwszy raz dostał miejscówkę przed wyższymi roślinami, może tam miał za ciasno?... Teraz tak mu się podoba, że zagarnął dla siebie sporą część rabatki.
Stasiu przelot rośnie u mnie na przysłowiowej patelni, ale ten rok obfitował przecież w deszcze, a on coraz ładniejszy. Powojniki lubię w każdej fazie, nawet wtedy, gdy po kwiatach zostają już tylko te urocze pióropuszki, ale oczywiście masz rację - nic nie dorówna otwierającym się pąkom
Za chwilkę ciąg dalszy, bo jak zwykle brakło uśmieszków
