
Ciesze się, że tak mi się udało zapanować nad żywiołem roślinności, bo nie było to łatwe zadanie przy tak niewielkim terenie i takiej ilości gatunków na jakie miałam apetyt.

Łubiny









Kasiu Ciebie witam szczególnie po raz pierwszy, zapraszam częściej, a skoro podobają Ci się orliki, to dla Ciebie parę zdjęć.






Izo, mówisz ładny warzywnik krok po kroku? Przede wszystkim troska o ziemię. Pracuję nad nią od początku, kiedy mi się jeszcze nie śniło o takim ogrodzie. Za altaną był częściowo teren pod warzywnik uprawiany przez poprzednich właścicieli, ale trochę go powiększyłam i uporządkowałam. Od początku założyłam kompostownik, zbieram odpady kuchenne już od wielu lat i wożę na niego na działkę, dodaję rolki po papierze, kartony podarte, trawy ścięte zielone części rośli z ogrodu. Potem daję kompost jesienią po warzywach na grządki, w skrzyniach też sam kompost, na kompost rozłożony na warzywniku i w skrzyniach sieję poplon jesienią, na to w listopadzie daję obornik i przekopuję na zimę. Często hakam ziemię pomiędzy rządkami warzyw, staram się w miarę możliwości, by ziemia nie przesychała. To chyba cała tajemnica- potem odpowiednia proporcja słońca i wody. I częste pielenie. Nie jest to łatwe, jak się tak jeździ tylko w weekendy, ale w tym roku pogoda mi pomaga.
Co do robactwa bywa.. mszycom robiłam opryski, mączlik przyłazi z chwastów zza płotu, ślimaki też są, ostatnio mi obżarły rozsadę cynii- sypię na rabatach kwiatowych Bros (niestety, nie umiem uniknąć chemii, bo ślimaków mam sporo, w tym pomrowów) i piwo stoi w kubeczkach.
Ja kocham to, co robię.



Czas do pracy!
