Cześć Wam
Aluś- nie mam wcale tak porobione .
Ja tam czuję, że jestem do tyłu z większością. Moje dynie czy takie gotowe to nie wiem, spora część się połamała od zrzuconego z g?ry ręcznika. Na szczęście kiełkuje mi Muskat,bo już się bałam że nic z tego nie będzie a on wykiełkował jako ostatni. Nie odpuściłabym sobie tej odmiany.
Basiu- u nas też taka huśtawka pogodowa. Raz pada raz jest piękne słońce, nie wiadomo jak się ubrać . Wczoraj wyskoczyłam do koleżanki w leciutkiej letniej bluzeczce, a jak już wracałam to zrobiło się potwornie zimno i zlał mnie deszcz w efekcie czego dzisiaj już boli mnie gardło. Mam nadzieję że się nie położę bo mam ambitne plany do realizacji dalej na działce.
Butternut jest smaczny, ale dla mnie zbyt taki mamałygowaty. Zostaję przy muscacie. Albo przy makaronowej, kt?rą moje dziecko uwielbia.
Karol- Dzięki, faktycznie staram się żyć w zgodzie z naturą choć nie zawsze to się udaje.O tyle o ile potrafię żyć obok wszelkich węży jaszczurek i tak dalej to ciężko na przykład mi się przemóc do owadów. Chociaż wcale nie nie jest to niemożliwe nawet w moim przypadku.W ostatnim czasie zamieszkały u mnie pszczoły a dokładnie chyba to są murarki. Obserwowałam je przed dłuższy czas bo kręciły mi się w okolicy balkonu i kwiat?w, potem poduważyłam jak wchodzą w ramę okienną. Urządziły się już chyba tam na całego, bo znoszą pyłek.Mam tylko nadzieję że nie zrobią mi jakiś większych szkód, bo jeżeli będą uciążliwe to niestety będę je musiała stamtąd wyprosić . A póki co nie przeszkadzają i mogą sobie tam mieszkać. Moskitiera powoduje, że mi ich bliskość nie zawadza.
Niestety z roku na rok zauważam coraz więcej padających w pszczół - i to tak sądzę wina chemii rozpuszczonej w powietrze/ wszystkich oprysków itd. Bardzo często znajduję na parapetach czy w ogrodzie martwe pszczoły, które pezylatują i dosłownie słabną w oczach po czym przewracają się sztywne.. Był taki rok że podczas wakacji mieliśmy balkon usiany pszczelimi trupkami

.W Krakowie jest już nawet program ich ochrony i sporo skwerów jest przygotowywanych pod pod kwiaty dla pszczół ale mimo wszystko to jest za mało. One mają poważny problem. Dlatego jak zadeklarują, że nie będą za mną latać natrętnie i mnie atakowac to mogą u mnie mieszkać.
Dzięki za identyfikację krzewiku. Jest uroczy. Ciekawe czy kiedyś zakwitnie.
A skoro ifejon jest ifejonem to co będzie w takim razie Ixią? I co ta nazwa znaczy po polsku - jakąś cebulica?
Sebastian - kiedy to właśnie nie jest wąż. Chociaż ja też nazywam wężem, ale w rzeczywistości jest on jaszczurką tylko bez nóg. Te akurat są bardzo sympatyczne. Nie gryzą ani nie atakują. Złapane starają się szybko uciec bo są bezbronne. Boją si się nas bardziej niż my ich. Są całkiem miłe.
. Zarówno w sposobie bycia jak i w dotyku. Muszę się przyznać,że specjalnie do jego przenoszenia zdjęłam rękawiczkę, bo ta ich skórka jest taka przemile aksamitna, że nie mogłam sobie tego odm?wić.
Zbliża się nam nieuchronnie 15 maja, a pogoda się coraz bardziej psi.
Co wystawię rozsadę to zabieram do domu. Nie wiem jak one dadzą sobie radę w dorosłym życiu jak są takie niezahartowane. A małe i byle jakie aż śmiech ogarnia.
W sobotę byłam na targu i rozglądałyśmy się po stoiskach z sadzonkami.
Nie wiem dlaczego ale wszystkie jakieś paskudne. Z białym osadem i schnącymi listkami. Pani usiłowała nam wepchnąć p?łdarmo ogórki, ale powstrzymałam koleżankę bo były gorsze jak moje. Strach takie paskudne kupić. Za to pomidory wszystkie w kwiatach, a tu chowam głowę w piach. Moje pomidory to dalej klęska.
Kupiłam sobie za to naręcze mięty.
Mam dla niej wspaniałe miejsce gdzie się może rozastac w nieskończoność.
Wybrałam tylko 5 odmian choć jakbym mogła to wzięlabym wszystkie - kupiłam pomarańczową, limonkową, czekoladową, waniliową i mohito. Obłędnie pachną.
Zdjęciami pochwalę się dopiero za jakiś czas, bo zmieniam komputer i nie mam jeszcze gdzie zgrywać. A trochę nowości jest.