Witajcie!
Troszeczkę się w pogodzie polepszyło, toteż zaliczyłam wypad na działkę i jedyne, co tam dzisiaj zrobiłam, to wielką bekę pozbawiłam zawartości. Cały zapas wody wylałam pod rośliny. Wiatr
wespółwzespół ze słońcem wysuszyły ziemię niemal na wiór. Najgorsze jest to, że w prognozie dla mojego miasta nie widzę deszczu i kolejne podlewanie wiązać się będzie z donoszeniem wody spod świetlicy, bo przecież nie mogę pozwolić, by roślinki poumierały.
Zuziu - o, tak! Marzenie o domku, w którym można będzie przenocować, spełnione.
Co do piwonii, to tylko majówka taka wyrywna, późniejszym ledwo noski widać.

Orliki natomiast ładnie się starają i nawet spora ich ilość.
O deszczu też marzę, ale na razie raczej skończy się na marzeniach.
Pozdrawiam wzajemnie.
Aniu - zimowity to dosyć
wigorne stworki, powinny się zaaklimatyzować w nowym miejscu. A co do moich koron, to jednak się myliłam, bo dzisiaj już wypatrzyłam kilka pączków i zapewne - może nie wszystkie - zakwitną.
Danusiu [danuta z] - tylko majowa piwonia duża, późniejsze jeszcze ledwo-ledwo znad ziemi wystają.
Korony nie lubią przesadzania. Tak myślę, bo ja też kiedyś przesadziłam i wszystkie straciłam.
U jednego z moich sąsiadów odkąd pamiętam rosną w trawie i chwastach pod jabłonką i nie tylko wszystkie zawsze kwitną, ale jeszcze co rok ich przybywa. Dodam jeszcze, że działka jest potwornie zaniedbana, żadnych nawozów korony nie dostają. Tak bardzo chcą żyć.
Iwonko1 - ja nie potrafię pracować, gdy się naubieram. Muszę mieć swobodę ruchów.
Kapryśne te korony, ale jednak dzisiaj już wypatrzyłam kilka pąków, jest więc nadzieja na jakieś kwiatki.
One chyba nie przepadają za nadmiernym dogadzaniem.

Zostawione same sobie u jednego z moich sąsiadów rozrastają się i kwitną wszystkie co rok.

A rosną wśród trawy i chwastów pod jabłonką.
Dzisiaj już głowy nie urywało, ale naubierać się musiałam. W podlewaniu nadmiar ciuchów mi zbyt nie przeszkadzał.
Susza już zapanowała na działce i to mi przeszkadza. Żal roślinek.
Tereniu [tencia] - cieszę się, że jesteś.
Wiosna przyszła wcześniej, to nam się wydaje, że już teraz wszystko musi być zrobione. A wcale nie musi, może poczekać i tego się trzymaj, kochana.
Pozdrawiam wzajemnie i zdrówka życzę.
Iguniu - tak sobie trochę poironizowałam. Nie lubię załatwiać urzędowych spraw, bo one zabierają dużo czasu i są bardziej męczące niż np. kopanie na działce.

Zwykle te obowiązki zwalam na M, ale tym razem to on mnie wykorzystał.
Dzisiaj już byłam w swoim żywiole, bez deczka ironii.
