Jest wiele czynników, które wpływają na to jak będą sobie radziły róże w pojemnikach - oprócz wspomnianej wielkości donicy bardzo ważne jest nasłonecznienie a zwłaszcza jego nadmiar latem. W ub sobotę sadziłam mamie róże z donic do ogrodu - po kilku godzinach na słońcu ziemia w donicach była ciepła, aż strach pomyśleć co się dzieje w niewielkiej donicy w upalne dni. W takich watunkach o choroby i szkodniki łatwiej. Róże lubią też przewiew, a brak ruchu powierza przedziorki
W pełni się z Tobą zgadzam:) Mam wystawę płd-zachodnią i wiem co to znaczy, na balkonie patelnia(III piętro). A przędziorek tylko na takie warunki czeka, dla niego raj, w nosie ma moje opryski

Po przemyśleniach dałam sobie spokój, po co pacyfikować te piękne kwiaty w tak trudnych warunkach? Trzy, które mi pozostały, może jakoś przetrwają. Jeśli nie, to trudno. Na moim balkonie mogą rosnąć tylko super wytrzymałe kwiaty, jak pelargonie, lawendy, lewkonie, sucholubne i na takie się nastawiam po wieloletnich doświadczeniach z różami. Może, gdybym miała balkon o innym nasłonecznieniu, miałabym inne zdanie, ale... już mi się nie chce walczyć z przędziorem. Balkon ma być, wg mnie oczywiście, miejscem do wypoczynku z pachnącymi wieczorem kwiatami i miejscem do leżakowania z książką po pracy, a nie batalią o przetrwanie róż, a co za tym idzie i z opryskami, które mnie dobijały. No, ale to tylko moje zdanie, więc proszę się nim nie sugerować:) Po prostu, po latach praktykowania już wiem, że w tak ekstremalnych warunkach moje róże będą tylko skarlałymi mutantami o zmienionym fenotypie. Niech sobie żyją tam gdzie jest ich miejsce, w ogrodach
