Dzisiaj spałam jak na siebie wyjątkowo długo. Na świat spojrzałam dopiero tuż przed godzina ósmą, co zdarza mi się niezwykle rzadko

Otworzyłam oczy i zobaczyłam cudne słońce zaglądające nam do okien. Niebo było niebieściuchne prawie takie jak latem

Poczekałam aż eM się wyśpi i zaordynowałam wyjazd na działkę w poszukiwaniu wiosny. W mieście daje się ją zauważyć, miałam więc nadzieję, że może i na działce pokazały się jakieś kiełki. Tuż przed bramą wjazdową skojarzyłam, że nie zabrałam ze sobą kluczy

i istniało niebezpieczeństwo, że po pocałowaniu klamki po prostu wrócimy do domu. Pierwszą przeszkodę udało nam się jednak pokonać, bo na szczęście bramka nie była zamknięta na klucz i wystarczyło tylko podnieść zapadkę i brama stanęła otworem. To jednak nie koniec schodów, bo jeszcze trzeba było dostać się na działkę, bo i tam od ubiegłego roku mamy kłódkę zamkniętą na klucz. Nigdy nie zamykałam bramki, jednak miałam podejrzenia, że ktoś wynosi mi rośliny i eM zmienił kłódkę, tym razem już z kluczem

Tutaj już nie obawiałam się, że pozostaniemy przed bramką, bo eM zgrabnie wdrapał się na siatkę i wyjął ze skrytki zapasowe klucze.
W pierwszym momencie wydawało się, że wiosna jeszcze tam nie dotarła. Śnieg zalega grubą warstwą, tylko pod krzewami jest trochę odkrytej ziemi. Krokusy, tulipany i iryski są jeszcze zupełnie ukryte przed ludzkim okiem.
Jednak po uważniejszym przyjrzeniu się, zobaczyłam, że jednak coś tam gramoli się spod ziemi. Jeszcze bardzo nieśmiało, ale jednak
Aniu, w tej chwili po śniegu pozostało już tylko wspomnienie. Jeszcze gdzieniegdzie momentami go widać, ale większość spłynęła pod wpływem ciepłych promyczków

Rano byłam z psem na spacerze i widziałam już pierwsze symptomy wiosny. Ciekawe czy i na działeczce je widać? Jeden pierwiosnek niestety już oklapł, ale pozostałe dwa jeszcze dzielnie dają radę
Maryniu, co roku kupuję pierwiosnki, nie bacząc na to, że jeszcze nigdy nie udało mi się ich przeprowadzić na działkę. Są jednak takie urocze, że nie potrafię sobie ich odmówić

I u mnie po śniegu prawie nie ma już śladu. Może to już były ostatnie podrygi zimy i wszystko będzie zmierzać ku wiośnie? Od kilku dni tak cudownie przyświeca słoneczko, że aż chce się w to wierzyć
Danusiu, zbyt późno mnie przestrzegłaś. To właśnie tam straciłam głowę

I tak dobrze, że nie wszystkie nowinki były dostępne, bo ostrzyłam sobie pazurki na jeszcze kilka. Zaglądałam do nich pod koniec stycznia i nic nie zapowiadało takich rewelacji, myślałam że uda mi się zachować rozsądek

Niestety przepadłam z kretesem

Bardzo lubię takie szczególiki i to na nie zwracam największą uwagę. Na pewno pomijam mnóstwo pięknych ujęć, ale zawsze coś tam w oczy mi wpadnie

Pierwiosnki kupiłam w L...M...znanym sklepie budowlanym po bardzo okazyjnej cenie
Lucynko, choroba poszła precz

Teraz tylko muszę uważać, aby nie ulec pokusie na zbyt wczesne rozpięcie kurtki, bo słońce tak intensywnie świeci, że można ulec złudnemu wrażeniu, że już wiosna zawitała

Pierwiosnkom nie mogłam się oprzeć, były takie śliczne, że z chęcią wzięłabym jeszcze więcej. Jednak jeszcze nie udała mi się sztuka doczekania z nimi wiosny. Będą się pokazywać jeszcze długo, najwyżej sobie dokupię. Albo i nie, bo przecież pokażą się i inne zwiastuny wiosny
Iwonko, całe szczęście, że jesteśmy odporne na marudzenia eMów

W końcu, to nasze miejsce na ziemi, nasze królestwo. Nasion mam chyba mniej niż w ubiegłym roku i więcej nie dokupuję. To i tak mam za dużo na tak małą działkę. Chyba też wysieję mniej, żeby nie mieć potem problemów z posadzeniem. Jednak jak to się skończy, zobaczymy dopiero na wiosnę
Te czarne koraliki są na jakimś osiedlowym krzewie. Może latem rozpoznam co to jest, bo w tej chwili niestety nie zgaduję
Marysiu, zamówienie mam już zamknięte na ostatni guzik, nie ma więc mowy, żebym nie zapłaciła. Ale rzeczywiście rozpierała mnie duma, że zmniejszyłam zamówienie, chociaż serce mi łkało

Ewentualnie mogę jeszcze coś dorzucić

Więcej już jednak nie szukam żadnych ogrodowych piękności, bo przecież wiadomo, że w sezonie w okolicznym sklepie ogrodniczym, też coś przyklei mi się do łapek

Teraz już czekam do wiosny, zobaczę może w sposób naturalny zrobiło się więcej miejsca. Nie bardzo jednak na to liczę, bo zima była niezwykle łagodna

Kaprysek niestety jest już mocno wiekowy, ale póki co jeszcze daje radę

Śnieg zawsze uwielbiał, być może dlatego, że urodził się w grudniu i jako szczeniak baraszkował na śniegu? Jest kochany, mimo iż już niedosłyszy i niedowidzi. Przygłuchy jest na pewno, a zupełnie nie słyszy zawsze wtedy, kiedy jest mu to na łapę
Mariusz, zdecydowanie wierzę, że to nasz urok, a nie przywara

Jak tu nie kupić, kiedy takie cudeńka pokazują? No, weź i nie kup.....Przecież to nienormalne
Jakoś marnie widzę te pierwiosnki, tym bardziej, że jeden już odmówił współpracy. Ale pozostałe dwa są ciągle śliczne, może przynajmniej te uda się przetrzymać?
Jadziu, może nie należę do okazów zdrowia, ale nie jest też tak najgorzej. Byłam chora w listopadzie i teraz, to chyba nie najgorszy wynik? Tym bardziej, że pracuję w dużych skupiskach ludzi i mam od kogo łapać. Z prymulkami właśnie tak było, same mi wskoczyły do koszyka
Beatko, Kaprys bardzo lubił tarzać się na śniegu i jeszcze ciągle tak robi

Podejrzewam, że czuje tam jakieś zapaszki, ale ponieważ sam później nie jest "
aromatyczny", to mu na to pozwalam. Jeżeli coś mu sprawia przyjemność, to niech z tego korzysta do woli

Mnie tez prymulki urzekły
Może jeszcze zdążę zajrzeć do kilku ogródków, ale mam już tylko chwilkę czasu. Jutro wyjeżdżam, spakowana jestem, ale jeszcze muszę wysiać kobeę i zostawić eMowi do doglądania. Zresztą nie tylko o to będzie musiał zadbać, bo i przepikowane heliotropki i świeżo wysiane rozplenice zostają pod jego opieką
Pozdrawiam
