No i zleciało.....
Ulka 
lody zrobiłam ale wyszły mi trochę za twarde choć bardzo smaczne. Robiłam raz i nie powtórzyłam ale przepis zapisany i na pewno będę próbować w przyszłym roku.

Zostałam przy owocach w jogurcie z miodem.
Walka z przetworami nadal trwa.
Aktualnie przerabiam jabłka i pomidory.
Gorsze jabłka (z pestkami i skórką) gotuję i przecieram.
Do przetartych jabłek dodaję "ładne" pocięte na plastry bez skórki, dodaję cukier i przekładam do słoików.
Gotuję około 20 minut.
Będzie super do
galaretki.
A pomidory obieram ze skórki, tnę jak popadnie i upycham w słoikach. Nieco soli i do słoików.
Gotuję około 20 minut.
Wcześniej zaprawiałach sos z pieczonych zmiksowanych warzyw: papryka, pomidor, cukinia, cebula, nieobrane ząbki czosnku, przyprawy: sól, oregano, bazylia pieprz, ocet balsamiczny.
Warzywa kropiłam oliwą przed pieczeniem.
Już go wypróbowałam do pizzy i pasuje jak ulał.
Jabłka, które już dochodzą będę
suszyć bo już nie ma słoików do zaprawiania.....zostały litrowe i eknięte nakrętki. Słoik przykryję folią a na to nakrętka i będzie dobrze...wypróbowane.
W kolejce czekają winogrona (przepuszczę przez sokownik do butelek po kubusiu) ...no i dynie.
Hokkaido nie przerabiam tylko przechowuję w chłodnym przewiewnym miejscu a pozostałe połączę z jabłkami i do słoików, które mam nadzieję zdobyć.
Serdeczności wszystkim kuchcikom.

Jeszcze trochę...a potem odpoczniemy.
