Przydomowa hodowla kur cz.3
- ewikk77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1110
- Od: 8 sty 2010, o 21:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Pamiętacie jak pytałam o pierzenie kur? Niektóre były jakby poskubane i tak było do tej pory, co jakiś czas któraś miała braki w upierzeniu. Ostatnio kogut "pozbył się ogona" i nieco piór na piersi. Wydawało mi się, że był nawet lekko zraniony, ale pomyślałam, że tylko mi się zdawało, bo przecież kogut tylko jeden i co... kura mu się odwinęła? Niektóre gniazda co jakiś czas przegrzebane, pewnie któraś wyjada jaja. Do dziś, z braku czasu, żeby się tym zająć, tłumaczyłam sobie różne zjawiska. Dziś z rana na szybko otwarty kurnik, ale coś mnie tknęło, że tak z rana gdaczą kury. No i znalezione trzy z odgryzionymi głowami /poprzegryzanymi szyjami. Może więcej, tyle znalazłam w kurniku. Zginęło z jednego gniazda plastikowe jajo. Pewnie kuna zniesmaczona, że nie znalazła zjadliwych jajek postanowiła zrobić przekąskę.
Zastanawiam się co teraz, nie mam możliwości (i czasu) pilnować kur. Czy na kuny tylko żywołapka? jeśi tak to jaka sprawdzona? z jakiej firmy, jakiej wielkości, na jaką odległość jeśli się uda złapać wywieźć kunę żeby nie wróciła?
Pastuch elektryczny odpada, bo i tak chcę powoli ograniczyć hodowlę, więc nie chcę wydawać kilku stów już nie mówiąc, że nie miałabym czasu zamontować.
Zastanawiam się co teraz, nie mam możliwości (i czasu) pilnować kur. Czy na kuny tylko żywołapka? jeśi tak to jaka sprawdzona? z jakiej firmy, jakiej wielkości, na jaką odległość jeśli się uda złapać wywieźć kunę żeby nie wróciła?
Pastuch elektryczny odpada, bo i tak chcę powoli ograniczyć hodowlę, więc nie chcę wydawać kilku stów już nie mówiąc, że nie miałabym czasu zamontować.
pozdrawiam Ewa
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Zielonałapka - kod 140. Na kunę ok, na lisa jest za krótka przy użyciu zgodnie z instrukcją, ale da się rudego zapakować do środka.
Na jaką odległość ? Na pół metra pod wodę. Komu byś chciała podrzucić swoją kunę ?
Na jaką odległość ? Na pół metra pod wodę. Komu byś chciała podrzucić swoją kunę ?

- ewikk77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1110
- Od: 8 sty 2010, o 21:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Dzięki newrom za informacje
, oczywiście nikomu, myślałam ew., że gdzieś do lasu.

pozdrawiam Ewa
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
W lesie mieszka kuna leśna, a kuna domowa mieszka w pobliżu człowieka.
Słyszałem że kilka km potrafią wrócić, ale nigdy nie wiem czy osoba opowiadająca takie rzeczy faktycznie sprawdziła i to ta sama, czy po prostu mieszkało sobie więcej sztuk i łapały się kolejne.
Tak czy siak wypuszczanie takich szkodników to podrzucanie komuś problemu. Pomimo że kuna po złapaniu sobie fajnie pomrukuje i robi wrażenie ogromnego słodziaka to niestety jedyna sensowna opcja to eksterminacja (w Polsce nielegalna, podobnie jak zastawianie na zwierzynę łowną - czyli kunę), pułapki można zastawiać na szczury, tą co podałem też ;-)
Jak już się szczur złapie to można założyć takie poidło
napełnione toxanem. Nie zakładać wcześniej bo jak się przez pomyłkę złapie kuna albo kot to by się mogły zatruć.
Słyszałem że kilka km potrafią wrócić, ale nigdy nie wiem czy osoba opowiadająca takie rzeczy faktycznie sprawdziła i to ta sama, czy po prostu mieszkało sobie więcej sztuk i łapały się kolejne.
Tak czy siak wypuszczanie takich szkodników to podrzucanie komuś problemu. Pomimo że kuna po złapaniu sobie fajnie pomrukuje i robi wrażenie ogromnego słodziaka to niestety jedyna sensowna opcja to eksterminacja (w Polsce nielegalna, podobnie jak zastawianie na zwierzynę łowną - czyli kunę), pułapki można zastawiać na szczury, tą co podałem też ;-)
Jak już się szczur złapie to można założyć takie poidło

- Marek-BB
- 500p
- Posty: 783
- Od: 23 mar 2010, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Od dłuższego czasu cukrówki natarczywie dosłownie wyżerają moim kurom wszystkie nasiona. Jestem na działce co drugi, trzeci dzień: czysta woda, jakieś jedzonko resztki z domu plus mieszanka ziaren. Ziarna poskubią, poskubią i koniec. Całą zawartość na kolejny dzień czy dwa wyżerają mi te darmozjady jeszcze tego samego dnia co nasypię. Umieszczenie w garnku w kurniku tej mieszanki nic nie daje. Nie wiem może trochę za ciemno mają? Wszystko zostaje. Jedzą tylko na wybiegu. Miał ktoś taki problem? Jak je odstraszyć? Myślałem o czymś w rodzaju strachu na wróble, ale w tym miejscu nie ma nigdy wiatru. Wszystko otoczone żywopłotami, ścianami altany... z resztą strach na wróble raczej słabe... Co począć?
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Karmić w kurniku. Tylko musi być dość widno.
Cukrówki są podobno smaczne, więc można się odgryźć.
Cukrówki są podobno smaczne, więc można się odgryźć.
- Marek-BB
- 500p
- Posty: 783
- Od: 23 mar 2010, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Eeee, jeszcze się okaże że cukrem smakują.
Z resztą wybiję grupkę, pojawi się następna... No nic to trzeba będzie oświetlić kurnik, okienko chyba nie wystarcza 


-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Podobno lekko dziczyzną, a jak przylecą następne to też można je zaprosić na obiad



- Marek-BB
- 500p
- Posty: 783
- Od: 23 mar 2010, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
I jak na nie polować? Śrutówką? heh... to nie gołębie co pojawię się na widoku fruuu stadem uciekaja. Zniknę na 15 minut za altaną, podchodzę do zagrody znów stado i fruuu całą gromadą ku niebu. A w ogóle śrutówka to raczej nie zabije tylko skaleczy mi się wydaje.
Mam pytanie z innej beczki. Czy ktoś z działkowców hodujący kury w swoim mieście próbował przechowywać u kogoś kury zimą? Jakoś tak szkoda mi je w łeb od razu w tym roku, nie powiem młode to nioski w czerwcu nieść zaczęły dałbym im pożyć jeszcze sezon a i jajka miał znów od przyszłej wiosny... Na wsi nie ma problemu, ktoś ma ogród też nie ma problemu, ktoś ma znajomego co hoduje kury całorocznie tez nie ma problemu, a tacy jak ja mają ale może nie jestem sam w takiej sytuacji?
Ktoś coś.. ?
Mam pytanie z innej beczki. Czy ktoś z działkowców hodujący kury w swoim mieście próbował przechowywać u kogoś kury zimą? Jakoś tak szkoda mi je w łeb od razu w tym roku, nie powiem młode to nioski w czerwcu nieść zaczęły dałbym im pożyć jeszcze sezon a i jajka miał znów od przyszłej wiosny... Na wsi nie ma problemu, ktoś ma ogród też nie ma problemu, ktoś ma znajomego co hoduje kury całorocznie tez nie ma problemu, a tacy jak ja mają ale może nie jestem sam w takiej sytuacji?

-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
W Polsce nie polować bez odpowiednich papierów bo inaczej życie zza krat. Anglicy polują na gołębie (głównie grzywacze) z wiatrówek, Amerykanie podobnie. Tylko trafienie musi być w 'killzone' bo inaczej okaleczony ptak zdycha w cierpieniu.
U nas nie wiem czy cukrówki są łowne, na grzywacze się poluję z bronią śrutową (ale śrutu leci kilkadziesiąt sztuk), oczywiście wymagane jest odpowiednie pozwolenie.
Żartowałem po prostu, ale wyjaśniam bo widzę że wziąłeś na poważnie
Pierwsze kury miałem na działce u rodziców, w mieście. Normalnie zimowały, chyba że akurat okoliczne pijaczki potrzebowały coś do gara lub na flaszkę.
Ja bym nie przyjął cudzych kur ze względu na ew. choroby i pasożyty.
U nas nie wiem czy cukrówki są łowne, na grzywacze się poluję z bronią śrutową (ale śrutu leci kilkadziesiąt sztuk), oczywiście wymagane jest odpowiednie pozwolenie.
Żartowałem po prostu, ale wyjaśniam bo widzę że wziąłeś na poważnie

Pierwsze kury miałem na działce u rodziców, w mieście. Normalnie zimowały, chyba że akurat okoliczne pijaczki potrzebowały coś do gara lub na flaszkę.
Ja bym nie przyjął cudzych kur ze względu na ew. choroby i pasożyty.
- Marek-BB
- 500p
- Posty: 783
- Od: 23 mar 2010, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Poważnie jak poważnie... Pół żartem pół serio bym powiedział. Śrutówką nie mając doświadczenia to bym nie próbował bo dokładnie wyobraźnia mi powiedziała że to okaleczanie zwierząt tak jak napisałem z resztą. 
Co do gołębi - Po mieście chodził u nas swego czasu dziwak który łapał gołębie i ukręcał im łby po czym wkładał pod sweter i tak się żywił latami. Ciekawe czemu on nie miał życia zza krat
Inna sprawa moi dziadkowie, rodzice nawet też bardzo dobrze pamiętają smak rosołu z młodych gołębi. Ciekawe od kiedy te przepisy są tak restrykcyjne? Bo nie sądzę żeby mieli zaświadczenia. A może na wsi można a w mieście nie?
Gołębi przecież wszędzie tyle, kolców na parapetach tyle, JESTEM_ WULGARNY /-NA wokoło tyle... osiedla na których nie było ich tam nigdy, bo za dziecka pamiętam, obecnie teraz gołębi wokoło tam tyle!! Powinni płacić tym co polują na nie, a nie kary wymyślać albo kazać płacić za zezwolenia. Co to ma być? Przecież to nie sarenki, zajence... Toż to plaga gołębia i siedlisko zarazków!

Co do gołębi - Po mieście chodził u nas swego czasu dziwak który łapał gołębie i ukręcał im łby po czym wkładał pod sweter i tak się żywił latami. Ciekawe czemu on nie miał życia zza krat


-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Wariat czyli osoba niepoczytalna może więcej, zrób sobie żółte/zielone papiery i naprzód :P
Te przepisy są restrykcyjne od wieków, dawniej tylko bogaci ludzie mieli ziemię i prawo do polowań (za polowanie na zwierzynę pana była chłosta albo stryczek zależy gdzie i kiedy, no i leśniczy/łowczy mógł odstrzelić będą w prawie), później wyłącznie członkowie PZŁ, obecnie trzeba mieć pozwolenie, ale nie ma obowiązku być członkiem (inna rzecz czy wtedy znajdziesz w RP miejsce do polowania bo monopol na dzierżawę obwodów łowieckich ma PZŁ - takie państwo w państwie).
Do dziś się jada młode gołębie i nikt Ci nic złego nie zrobi jak sobie wyhodujesz i zrosolisz gołąbka. Nawet gdzieś koło Proszowic postawili jakiś gołębnik pokazowy, w którym miał się odbywać chów rzeźny odmiany "Ryś" (jeśli dobrze pamiętam). Jakaś kasa z UE na dywersyfikację czy innowację - nie wiem. Nie jestem gołębiarzem, ale znajomek twierdzi że to ściema bo Rysie wyginęły i teraz jakieś małe tam hodują. Tak czy siak, możesz sobie wyhodować gołębia czy bażanta łownego i go zjeść. Ale jeśli podniesiesz rękę na dzikie zwierzaki to władza Ci tą rękę utnie ;-) A w każdym razie może posadzić chyba do 2 lat, nałożyć karę finansową, a jak dzierżawca rozumny to jeszcze odszkodowanie policzone wg schematu "odtworzenia i ochrony nim powróci stan z przed kłusowania". Ryba może kosztować setki jeśli nie tysiące za kg, o zwierzakach biegających wolę nie myśleć.
Oczywiście kłusownictwo ciągle istnieje, jak miałem czas na ryby to często z rzeki wyciągałem "sznury", a na brzegu ciąłem wnyki.
Te przepisy są restrykcyjne od wieków, dawniej tylko bogaci ludzie mieli ziemię i prawo do polowań (za polowanie na zwierzynę pana była chłosta albo stryczek zależy gdzie i kiedy, no i leśniczy/łowczy mógł odstrzelić będą w prawie), później wyłącznie członkowie PZŁ, obecnie trzeba mieć pozwolenie, ale nie ma obowiązku być członkiem (inna rzecz czy wtedy znajdziesz w RP miejsce do polowania bo monopol na dzierżawę obwodów łowieckich ma PZŁ - takie państwo w państwie).
Do dziś się jada młode gołębie i nikt Ci nic złego nie zrobi jak sobie wyhodujesz i zrosolisz gołąbka. Nawet gdzieś koło Proszowic postawili jakiś gołębnik pokazowy, w którym miał się odbywać chów rzeźny odmiany "Ryś" (jeśli dobrze pamiętam). Jakaś kasa z UE na dywersyfikację czy innowację - nie wiem. Nie jestem gołębiarzem, ale znajomek twierdzi że to ściema bo Rysie wyginęły i teraz jakieś małe tam hodują. Tak czy siak, możesz sobie wyhodować gołębia czy bażanta łownego i go zjeść. Ale jeśli podniesiesz rękę na dzikie zwierzaki to władza Ci tą rękę utnie ;-) A w każdym razie może posadzić chyba do 2 lat, nałożyć karę finansową, a jak dzierżawca rozumny to jeszcze odszkodowanie policzone wg schematu "odtworzenia i ochrony nim powróci stan z przed kłusowania". Ryba może kosztować setki jeśli nie tysiące za kg, o zwierzakach biegających wolę nie myśleć.
Oczywiście kłusownictwo ciągle istnieje, jak miałem czas na ryby to często z rzeki wyciągałem "sznury", a na brzegu ciąłem wnyki.
- KochinyAndzi
- 100p
- Posty: 180
- Od: 9 lut 2017, o 23:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Koronowo
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
Głupio to zabrzmi, ale na nioskach to się nie znam...Ubijam powoli nie niosące się Leghorny i mają w środku grupę jajeczek na przyszłość, to ok. Ale żółtka dobrych kur są duże, zawsze ok 5szt lub też jajo przed zniesieniem sobie tkwi. Jeśli są tylko drobniutkie to pewnie nie prędko wyjdą na świat? Może wiosną, czy nie wiadomo kiedy? Zastanawiam się czy zlikwidować pozostałe 10 niosek. No a starsze kurki ładne wstępne jajka w środku, ale jakiś mięśniak, albo dziwne przypadki, to któraś kuleje, kogutków nadmiar, wiadomo, jesień to dla mnie czas rosołowania
dziś serowa z grzankami 


Z wszystkiego robimy sobie jaja.
Pozdrawiam, Andzia.
Pozdrawiam, Andzia.
- KochinyAndzi
- 100p
- Posty: 180
- Od: 9 lut 2017, o 23:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Koronowo
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
No cóż, moje pseudo Leghorny to Tetry, które zostały stworzone do kurników zamkniętych i temperatury stałej 18stopni dlatego się nie niosą. Zostawię kilka najdorodniejszych ale chciałabym je odróżnić od reszty białych kur. Czy ktoś się orientuje jaki rozmiar obrączki mają standardowe półroczne Rossy? Mogę ew. założyć im różowe kokardki lub psiknąć pod kuper różowym sprayem
zaopatrzyłam się w 10 sztuk kur zaszczepionych na Wszystko...
Dziś rosół. Jutro pomidorowa

Dziś rosół. Jutro pomidorowa

Z wszystkiego robimy sobie jaja.
Pozdrawiam, Andzia.
Pozdrawiam, Andzia.
- Jolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3068
- Od: 12 maja 2013, o 21:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.3
W sklepach w budowlano instalacyjnych można kupić trytytki kolorowe. Jak dla mnie świetnie nadają się do znakowania drobiu. Można co roku nawet dołożyć jedną opaskę i wiesz ile kura ma lat. Jak jakaś wymaga obserwacji to inny kolor na nóżkę i już jej z oczu nie zgubisz 
