"Kiedy nasz Ukochany Przywódca, Kim Dzong Il, nauczał operatorów pogłębiarki, nad jego głową zaczęło krążyć stado mew, dając naszemu Czcigodnemu Przywódcy upragniony cień w tak upalny dzień."*
Nade mną, niestety, nawet ptaki się nie ulitowały. To już nie byłam ja, lecz tuwimowska lokomotywa, "ciężka, ogromna i pot z niej spływa. Stoi i sapie, dyszy i dmucha, żar z rozgrzanego jej brzucha bucha". Nic mnie w życiu tak nie wymęczyło, jak to "nadzwyczajne" lato. Dobrze, że się kończy. Co prawda z przytupem, bo na koniec szerszeń dziabnął mnie w ucho, ale też z deszczem

A jeszcze dzisiaj mój sąsiad Filozof w nieodłącznych stringach, z racji postury przypominający jajo wielkanocne pięknie ufarbowane w łuskach cebuli, radośnie pluskał się pod plenerowym greckim prysznicem, przeczuwając, że mu się to niebawem urwie. Ten to się cieszył latem, a co oszczędził na garderobie, przepuścił na piwo

* Cytat pochodzi z rewelacyjnej książki Adama Johnsona "Syn zarządcy sierocińca"

Zabieram się do odpowiedzi na Wasze wpisy, choć nie wiem jak przyjmiecie tę musztardę po wielu obiadach...

Pelagio niedobra, bywasz w moim mieście, ale zielone pokoje omijasz jak wioskę trędowatych

Przez całe lato nic innego nie robię, tylko w pocie czoła dokonuję roszad w ogrodzie. A właściwie więcej wywalam, głównie iglaków. Nie mogę przecież zmarnować sezonu z powodu takiej błahostki jak nieludzko upalna susza, nieprawdaż? Tak więc do kasacji poszły trzy jałowce, conica, sosna Waterera, jedna jabłoń cała, drugiej pół, trzeciej ćwierć, drobnicy nie wspomnę.
Jeż był jak najbardziej żywy, tylko zaspany i paskudnie oblepiony jałowcowymi igłami.
Zlatanek też lubi kwiaty...

Witaj, Annes!
Róża, na którą zwróciłaś uwagę, to Soul. Niewiele róż zniosło to upiorne lato. Wyobraź sobie, że wywaliłam dwa Avalony

Ogórki, jako że darowane, bardzo mi smakowały. Zasmuciłam się, kiedy się u Filozofa skończyły...
Zlatanek to nie tylko odkrywca, ale też kot stróżujący.
Tu jako stróż jabłek:

Tu stróż bukietu:

A tu dołączył stróż stróża...


Madziu!, z czym się już rozprawiłam, napisałam odpowiadając Pelagii. A dopiero się rozkręcam. Wcale się nie zdziwię, jeśli i Ty wywalisz swoje jałowce. Z jednej strony fajnie rosną, pokrywają sporą powierzchnię ( u Ciebie to chyba zaleta), a z drugiej przychodzi taki moment, kiedy stają się po prostu brzydkie.
Mam zamiar zimą przelecieć się galopkiem po zielonych pokojach na przestrzeni roku - wtedy dopiero się wyda, co narobiłam...

Margo!
Na urodzaj ogórków nie narzekam, bo nie ja musiałam je hodować. Narzekam na monotonię, mógłby się Filozof postarać o większą rozmaitość mojego menu

Jak to nie da się nic robić w upał? Poczytaj wyżej...
Ostatnio stoczyłam ciężki bój z lisimi ogonkami. Zarosły wszystko, to już nie słodziutkie lisie ogonki tylko dzikie wraże plemię Lisich Ogonów wymalowanych w wojenne barwy i uzbrojonych w wężowate wijące się korzenie

Twój Szuwarek śliczny, bo szczuplutki, ale mojego odchudzić się nie podejmuję.

Marysiu!
Dzięki, że o mnie pamiętasz

Ogród musi jakoś wyglądać, kiedy przez 8 godzin dziennie szychtę odwala zraszacz puszczony na pełny gaz!
A "chrupiące" bukszpany czym prędzej zlikwiduj, bo myśl, że ta plaga dojdzie do mnie, mrozi mi krew w żyłach. Wiesz ile ja mam bukszpanów? I jakie wielkie? To połowa moich wszystkich roślin!
Twoje zdrówko

PS. DESZCZ PADA!!! A hakonechloa zakwitła!

Do Lisicy:
Lucky You! Nie masz drzew owocowych, a co za tym idzie zwałów lecących suchych liści i zgniłych jabłek. Masz dobrą glebę i więcej deszczu. Słowem: masz fart!
A u mnie? Oprócz eksmisji kolejnych ( za przeproszeniem) nasadzeń, mizeria... Daliom liście żółkną, a rozy do kasacji. "Uszy ma takie wielkie jak kapcie, a oczka całkiem maciupcie" śpiewał Tadeusz Chyła o żonie knezia Dreptaka, a ja to samo mogę powiedzieć o moim Galway'u


Teraz nareszcie pada, ale i tęgo wieje, więc z dalii, które porosły jak żyrafy, niewiele zostanie. Niech się to wszystko już skończy. Pościnam, zamiotę i zapanuje święty spokój.
Kasiu Kaniu, czujesz ten upał? Skoro bije nawet ze zdjęć... Piekarnik po prostu. Jest tu zawsze o kilka stopni cieplej niż gdzie indziej. Na szczęście ma się zrobić chłodniej, więc i zielone pokoje odetchną z ulgą.

Wandeczko

A tak nawiasem: Ty się u mnie inspirujesz, ja u Ciebie...
Więcej widoków ogólnych będzie, pogoda się psuje, zyskam czas na obróbkę zdjęć.
A na razie dla Ciebie Cafe au Lait.

Basiu

Ja u Ciebie też bywam, podziwiam "swojskie" świętokrzyskie obrazki i tęsknię za Tobą. Brat - bliźniak Twojego Jędrulki też.
A teraz buziaki przesyłam Ci ja i moje trzy ogony.

Pell, fakt, dalie się na ogół udały, nie licząc tych, które się nie udały... Ale teraz już brzydną, liście żółkną i pokrywają się plamami. Na wielkich krzakach nieciekawie to wygląda. Ale koloru ogrodowi dodają mnóstwo.
Na zabytkowy laptop nie prychaj, zabytki należy traktować z należnym szacunkiem.
Za to agapanty szacunku nie potrzebują. Im gorzej je traktujesz, tym lepiej kwitną.
Bardzo bogato obrodziły gruszeczki orientalne. Nadawały by się na choinkę, takie złociutkie...

Margo, masz rację, upał, a co za tym idzie, wygląd ogrodów i ogrodników skutecznie zniechęcał do życia towarzyskiego. I tym sposobem to lato tysiąclecia okrutnie się na nas zemściło.
Z kłosowcami wyszła w tym sezonie jakaś wielka kicha! Myślałam, że tylko na Pomorzu...
Dalie są świetne, jeśli mają bogatą ziemię, mnóstwo wody i porządne podparcie. Słowem: trochę zachodu z nimi jest.

Na dziś taki tasiemiec wystarczy. Zostały trzy wpisy na jutro i wyjdę na prostą...
Zatem do jutra - Jagi
