Netta-
najprościej, jeśli ma się ziemię na której nic po za trawą nie rosło to, jak już Kasia79 pisała zacząć od małych kroczków
i nie oczekiwać plonów

.
I na dokładkę, żeby się jeszcze nie zapracować na śmierć.
Ja to stosuję taką zasadę.
Wytyczam sobie przewidywalny obszar, który w tym i przyszłym roku dam radę uprawiać.
Dzielę na grządki. Skopuję czy też zrywam darń. I tu jest b.ważna sprawa, która nam ułatwi robotę na przyszłość,
a i pomoże glebie.
Wszystko zielsko, darń, co tam się wykopuje przy oczyszczaniu układam na jednej z grządek,
jeśli darń to korzonkami do góry, żeby nie na odwrót bo po prostu wrośnie.
Polewam wodą jeśli jest suche i przykrywam czarną folią. Właśnie nie agrotkaniną czy włókniną, tylko folią.
Jak zrobisz to teraz, to na jesieni będziesz miała rewelacyjnie przekompostowaną, użyźnioną próchnicą grządkę, prawie bez wysiłku,
którą będziesz mogła sobie właśnie jesienią powapnować najlepiej dolomitem ( wapno z magnezem).
/Gleba, która jest nieuprawiana z reguły ulega zakwaszeniu, chyba, że leży na kredowych osadach./
Dolomit przykopiesz, a zapewniam Cię, że ziemia będzie mięciutka z pod takiej folii i posiejesz coś na nawóz zielony.
Na wiosnę przyszłą przykopiesz i masz gotową grządkę pod uprawy.
Bo najważniejsze to, żeby zrobić, ale się nie zarobić i nie chodzić potem połamanym wpół
