O, dziękuję bardzo
Dawno mnie tu nie było, wszystkie zdjęcia mam w telefonie więc postaram się trochę później wrzucić, raczej bez komentarza. Obecnie skupiam się na utrzymaniu przy życiu moich roślin. Poparzone od słońca, przekwitają zanim pokażą na co je stać. Podlewam dwa razy dziennie, donice powstawiałam w rabaty, żeby się nie nagrzewały, ale niewiele to daje.
Mam wiele planów, co do przesadzania, dzielenia bylin, liliowców, dosadzeniu kolejnej części żywopłotu, ale zdecydowanie poczekam z tym aż 1. ochłodzi się odrobinę lub 2. popada kilka dni. Teraz nie ma to większego sensu.
Czy ktoś ma zamontowany u siebie łapacz wody w rynnie? Takie coś które wkłada się do wywierconego w rynnie otworu i wężem woda spływa do beczki. Póki co udało mi się namówić męża na zdemontowanie fragmentu rynny, i podstawienie kolejnej beczki. No ale one maja tylko po 200l (mamy dostęp za free do czyściutkich beczek po spirycie).Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, ale na krótko starcza.
Ogórków nie mam w ogóle. Wyschły. Cukinie dały płon i mączniak je zeżarł. Pomidory w workach, w rabacie żyją i mają się świetnie (jak na obecne warunki).W sensie- jemy pomidory! Fasolka wsiana na wiosnę zupełnie się nie pokazała, zatem odsiałam ją w połowie lipca i niedługo będzie co zjeść

. Maliny szaleją. Zdecydowanie powiększę ich powierzchnię, na zimę nie ma co zbierać, jest nas z doskoku szóstka i wszystko się zjada.
No i jeżyny! Miód i jeżyna teraz będę mówiła. Coś wspaniałego. W tamtym roku z niecierpliwością jedliśmy i były niedojrzałe, kwaśne. W tym roku mogę powiedzieć, że po raz pierwszy jadłam jeżyny.
Ogółem mamy piękne lato. Cieszę się każdą jego chwilą. Szczególnie wieczorami, kiedy jaskółki gwiżdżąc oblatują dom, a my siedzimy na ławce własnoręcznie skleconej z palet. Bajeczne zachody słońca, powietrze nasycone spokojem. Las w oddali, bociany krążące wysoko. Kiedy odlecą, do drzwi zapuka jesień.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających, wkrótce będę tu zdecydowanie częściej

.