Ewuś, mam nadzieję, że wszystko to, czego życzymy temu draniowi się spełni. Gdybym tylko dorwała go w swoje ręce

Całkiem przestać jeść się nie da, a na dodatek sezon na tańsze posiłki, serwowane prosto z ogrodu też już się kończy. Ale taka ścisła dieta przez jakiś czas, na pewno dobrze by mi zrobiła

Na razie opieram się wszelkim pokusom i nic nie kupuję. Tylko czy dzięki temu mój portfel jest szczęśliwszy?
Małgosiu-PEPSI, na pewno przyuważył jak sypałam ziarno, bo karmnik był z tyłu ogrodu, z drogi ledwie widoczny. A do najbliższych sąsiadów mam zaufanie

Sparzyłam się i już nic na działce zostawiać nie będę. Zawsze przed wyjściem zbieram wszystkie swoje zabawki i chowam w domku. Do tej pory jeszcze nikt nam się do niego nie włamał. Próbowali owszem, ale nigdy się im nie udało.
Już jestem zdrowa, dziękuję
No tak, z nimi nudno raczej nie jest

Starają się jak mogą, żeby urozmaicić nam życie. Czasami aż za bardzo

W czerwcu jednak róże kwitły lepiej. Teraz w większości są mizerniejsze, całe w plamach, mają tylko po kilka kwiatków. Kilka jest nie do zdarcia, ale pozostałe ....szkoda gadać.
Kasiu, Mariatheresia jest godna polecenia. Zarówno w czerwcu, jak i teraz kwitnie bardzo obficie. Niby taka subtelna, a mocarna
A ja nie omieszkałam i złorzeczyłam

Do domku, jakoś na szczęście jeszcze nigdy nam się nie włamali. Niby dużo do wyniesienia nie ma, ale to wszystko przecież moja własność, to wszystkiego byłoby mi żal.
Lucynko, półpasiec na szczęście już mnie opuścił. Oby tylko nie przerzucił się na domowników, bo jednak oni najbardziej narażeni. Będzie jak będzie, ale wolałabym, żeby poszedł sobie precz daleko
W tym roku odkryłam sukienki na rower i świetnie mi się w nich jeździ. Miałam dwie, dokupiłam jeszcze jedną i bardzo dobrze sobie radziłam. I byłam "dama" bez spodenek. Tylko bez brzydkich myśli, proszę. Bez spodenek, ale za to w kiecce

Nie, nie żadnej fabryczki

Przetwarzać lubię, ale bez przesady, tyle co mam, mi wystarczy.
Domek już spogląda na świat dwoma nowymi okienkami

Z tymi owadami w tym roku jest marnie, jakoś omijają mój ogródek. Ale może dzięki Twoim życzeniom odnajdą do mnie powietrzną ścieżkę? Dziękuję
Aniu, dębolistna w tym roku nie pokazała na co ją stać. Po zimie nie została jej nawet połowa. Przez większość sezonu aż żal było na nią patrzeć, ale jakoś się wzięła w garść. Szczerze mówiąc, jej rozmiary trochę mnie przerażają

Obok wielkiej dębolistnej, rośnie równie wielka rozplenica. Stanowczo zbyt wielka i na wiosnę będę musiała ją podzielić. Oczywiście eMem

Werbeny bardzo lubię, są takie zwiewne. Za rok też będziesz na pewno miała ich więcej, a z kolejnym znowu więcej i więcej
Jadziu, niech się drań udławi tym karmnikiem

Oooo tak, chorobowe wykorzystałam na maksa

Gołąbki też mi chodziły po głowie, ale w końcu wolno odleciały. I buraków też jeszcze nie zrobiłam.
Zdrówko już wróciło, dziękuję
Elu, słoiki już prawie zupełnie zapełniłam, jeszcze tylko buraczki i będzie wszystko

Oczywiście mam nadzieję na grzyby, tylko nie wiem czy będę miała z kim na nie chodzić. A grzybki uwielbiam. Najbardziej zbierać, ale i ich zjadanie to prawdziwa uczta

Cyniami, jeżeli tylko dopiszą nasiona, chętnie się podzielę. Już zebrałam z czerwonej, ale na razie tylko jeden koszyczek, inne nie chcą jeszcze przekwitnąć. Kwitną i kwitną i ciągle są cudne

Na tych najładniejszych zawiązałam tasiemki, żeby potem się nie pomyliły.
Mariatheresia warta jest grzechu, oba kwitnienia ma równie obfite, krzaczek też zbudowała bardzo zgrabny.
Już jestem zdrowa, dziękuję

Choroba nie przeszkodziła mi w życiu, miałam dodatkowy urlop. W mojej pracy drugi urlop w czasie wakacji, to rzecz niemożliwa do przeprowadzenia, a ja miałam
Martuś, złodziejaszkowie zawsze się trafiają, nie ma silnych na takich ludzi. Powieszę jakiś zwykły, po który nie będzie mu się chciało drapać po siatce. Sikorki już się przyzwyczaiły i ciągle przylatują, to mus im coś sypać.
Już wszystko jest

, dziękuję

Też wypatruję jakby tu śmignąć na grzyby. Tylko z towarzystwem jest kłopot, a sama rowerem za daleko nie ujadę. Może ktoś mi się jednak trafi, a jak nie to poszwendam się po lesie wokół działek. Tam co prawda sporo ludzi chodzi, ale może coś mi wpadnie do koszyka?
Marysiu, już jestem zdrowa,nic mi się nie przytrafiło, dziękuję

Lekarz pozwolił mi jeździć, to nic nie utrzymałoby mnie w domu. Ale dwa dni też mu poświęciłam, posprzątałam, znowu nalepiłam pierogów, upiekłam ciasta: jedno na imprezkę rodzinną, a drugie dla eMa. Jedliśmy oczywiście wszyscy, ale wiadomo, że jak piekę szarlotkę, to on będzie głównym pożercą. Na moje pytanie: jakie upiec ciasto, nieodmiennie słyszę odpowiedź: szarlotkę. Jak chcę upiec inne, to po prostu się nie pytam, inaczej nie ma szans

Nad domkiem trzeba jeszcze popracować, ale okna już dodały mu blasku. Tylko eM zapomniał pomalować parapety, ale to jest do nadrobienia

Kiedyś na działkach było więcej włamań, teraz jest spokojniej, ale jak widać też się trafiają

Zmieniają się właściciele, przychodzą ludzie młodzi ze znajomymi, więcej kręci się obcych. Kiedyś wszyscy się znali, a teraz nie wiadomo, kto jest kto.
Małgosiu-clem3, naczytałam się o strasznym bólu przy półpaścu, ale na szczęście w moim przypadku na czytaniu się skończyło. Bolało, ale tylko odrobinę. Bardziej uciążliwe były dla mnie zmiany skórne, to malowanie kilka razy dziennie, czekanie aż wyschnie
A swoje oko mam wyczulone na takie właśnie niuanse, jak tylko coś dostrzeże, to tak długo mnie zatrzymuje, aż dostrzegę i ja. Taka współpraca
Za chwilę cd.