Witam!
parno, gorąco, wilgotno!
W drodze do Krakowa, a raczej w korku bo komuś bardzo się spieszyło i nie dość że sam nie dojechał (-chali) to jeszcze innych zatrzymali, przeleciała nad nami burza ale jadąc te 14 km do Krakowa widać jak kształtują się opady. Co parę kilometrów raz ulewa a raz sucho

U mnie oczywiście to suche miejsce, ale co tam ślady deszczu jeszcze są i wąż odpoczywa. Postanowiłam dzisiaj odpocząć od przetworów i jedynie przetarłam dżem jeżynowy. Jutro też odpoczywam bo mój szanowny M zapragnął spróbować wędzonego karpia w Zatorze, są tam jakieś targi i może się uda.
Julciu to ja jednak mam niewyczerpywalne zapasy...w końcu po to wybudowałam altanę

Co prawda uruchamiam nawet najmniejsze rozmiary słoiczków szczególnie na pomidorowe przetwory i dokupuję jedynie pokrywki. Masę słoików przybywa w ciągu roku, bo młodzi kupują gotowce w Ldl...lubią, a ja jedynie czarne oliwki do focacii bo też lubię, a u mnie nie rosną

Ogród niby coś koloru ma, ale jakoś mi mało

i nawet robić mi sie koło niego nie chce, tylko chodzę i mówię do siebie to trzeba, to trzeba...ale nikt mnie nie słucha

Miłego wypoczynku i chłodu z nieba
Ewelinko jakbyś widziała ile jeszcze wisi jabłek to użyłabyś innych określeń pisząc

wszystko przede mną....wszystko przede mną

Na szczęście dużo jest takich do przechowania, ale ze mną jest tak że jak czegoś jest bardzo dużo to nie mam apetytu

Spotkania dużo wnoszą w nasze ogrodowe życie, a ile było śmiechu podczas degustacji pomidorów

Aminka spróbuj wysiać i nawet jak się nie uda za pierwszym, razem to nie rezygnuj. Pozdrawiam i miłego świętowania
Ewciu bardzo współczuję dolegliwości, bo wiem że jesteś bardzo pracowita a jak czegoś nie możesz zrobić to na pewno bolejesz... Leoś z pewnością wszystko by zjadł

Spotkania wnoszą dużo nowego już nie wspomnę o wesołości, bo ogrodnicy to bardzo weseli ludzie. Ja co prawda traktowałam wypad wypoczynkowo po jabłczanych wyczynach ale i tak zaśmiewałam się szczerze. Robiłam zdjęcia po zachodzie i lustrzanka to albo z lampą albo niewyraźnie, a kompakt dał radę ale kolor jednak zmienił ...niestety nie pasuje mi taka barwa

Ewciu czasem jak się coś już zrobi to przychodzi się po rozum do głowy
Mirku witam Cię serdecznie w wiejskim, a może kiedyś zawitasz nie tylko wirtualnie. Mieszkam w malowniczym miejscu i nie tylko dla ogrodu warto tu przyjechać. Ja kiedyś byłam na spotkaniu forumowym koło Lwówka Śl. więc gdzieś niedaleko Ciebie. Nie wiem nic o Twoim ogrodowaniu czy masz ogród czy działkę? Dziękuję za miłe słowa
Aniu wybacz nie powiem Ci nic o odmianach brzoskwiń, bo mam trochę przypadkowe. Jedna to siewka Rakoniewicka, druga siewka od koleżanki forumowej a trzecia to pamiętam jedynie że odmiana kanadyjska kupiona bo skoro daje radę w Kanadzie to powinna i u mnie

Ta ostatnia po raz pierwszy owocuje naprawdę, bo wcześniej były pojedyncze owoce. W tym roku na wszystkich drzewach zatrzęsienie
Gruszki konferencje można przechować więc do mrozów w altanie a potem do piwniczki

Te czerwone trzeba zjeść na bieżąco albo przetworzyć!
Agnieszko tak piszę o sokowniku parowym, ten aluminiak miałam od zawsze ale kranik odpadł i nie dało się naprawić. Potem pożyczałam, ale teraz musiałam nabyć swój w związku z nadmiarem owoców. Obiecałam córce która ma dzieci że dostanie gotowce, bo wozić to i przerabiać w mieszkaniu nie ma sensu. Mam wrażenie, że szybciej odparowuje ten z nierdzewki, a mam taki na 8 l. Przetwory te starsze w dużej mierze oddałam wnukom ale część jest takich specyficznych więc zostało...dzieci nie wszystko lubią. Octowych przetworów nie robię, bo nikt w rodzinie nie lubi.
Aguś nie wróż ostrej zimy...proszę! o mnie przeraża zawsze brak prądu na wsi.
Muszę zebrać nasiona z aminka, bo już pierwszy baldach przegapiłam, ale może się rozsieje?
Floksy kocham wszystkie i powiem Ci, że ostatnio mam ciągotki na biel... śnieżnobiałą biel
Aniu jak miło że jesteś

Wiem że zachód Polski został spalony temperaturami słońcem, a o ulewach już nie wspomnę. Może akurat nie u Was wszystko zło się skumulowało ale przekwitnięte kwiaty wszyscy mamy.
Mam nadzieję, że inwentarz nie ucierpiał ...bo liczymy na niego

Ciekawa jestem jak tam kózki?
Aniu u mnie linia kroplująca to raczej utopia, jedynie w tunelu ale odległości mnie odstręczają.
Antonówki są różne kilka odmian i jak masz starą jabłoń to na pewno jest jedną z nich, bo to były modne jabłka swego czasu. U nas Kaśka robiła cydr z antonówki, ale coś poszło nie tak i miałam ocet jabłkowy na dwa lata...jak dla mnie to nawet lepiej
Dzisiaj już wyszłam do ogrodu na spokojnie i zrobiłam parę zdjęć!
takich z przymrużeniem oka
takich z lekkim przerażeniem
a najbardziej ucieszyłam się, że jabłuszka o których pisałam wczoraj to chyba jednak sztetyna zielona lub żółta, bardzo stara i odporna odmiana
Redlove jest bardzo drobne, mimo że przycinałam drzewo to ma mnóstwo jabłuszek. Nie przerywałam zawiązków, bo rok temu był okropnie zły rok i większość jabłek spadła lub zgniła więc zostawiłam do samoistnego przerzedzenia.
Wredne szpaki wyjadły mi pierwsze dwa grona nowych winogron...doszczętnie więc tu będą miały utrudnienie!. Jedne zakryłam inne odkryłam
Heptakodium, które zawsze kwitnie późną jesienią
Dobrej nocy i miłego świętowania! wszak to święto naszych pól i ogrodów Matki Boskiej Zielnej!