Aniu, odmiany niestety nie znam, bo kupowałam od tzw.
baby na rynku. Takie bliźniacze są dwie, właśnie z tej pełnej kępki

Proso włosowate jest jednoroczne. Mam je pierwszy raz i nie wiem czy się wysiewa. Spróbuję zebrać nasiona i będę chyba siała w domu, bo na działce wyrywam każdą trawkę, podejrzewając ją, że się wysiała z trawnika. W ten sposób, żadna mi się nie uchowa

Kilka dalii na jesieni wyrzucę i wymienię na lepszy model, ale ta fioletowa, która Ci się podoba, zostanie na pewno. Jest bezimienna,
dostana od teścia i jest chyba najpiękniejszą moją dalią. Równocześnie ma kilka kwiatów, a ponieważ każdy jest jak talerz, to wrażenie robi ogromne.
Dorotko, wiem już, że nie tylko udało Ci się kupić rutewkę, ale nawet znalazłaś takową u siebie w ogródku

W dużym ogrodzie łatwiej zgubić roślinkę, u mnie każda jest na widoku.
To pysznogłówka cytrynowa, u nas niestety jednoroczna. Będę próbowała zebrać z niej nasiona, ale nie jestem biegła w tej czynności i nie wiem, co z tego wyniknie. Jak się uda, to będę dzielić

W momencie, kiedy zamarzy mi się nowa piękność, to z chęcią kupiłabym jeszcze jedną działkę. Ale jak zabieram się do pielenia, to stwierdzam, że mojej w zupełności mi wystarczy. Naprawdę, trudno mi dogodzić
Twoje zdjęcia są cudne

wiem, ze gdybyś zrobiła u mnie kilka nie wstydziłabym się nawet własnego wyglądu

Aleś wymyśliła.....EM twierdzi, a uwierz mi, że się na tym zna, że niczego Ci nie brakuje
Lucynko, kolana, łokcie- to jedyna metoda, żeby jeszcze coś wcisnąć na rabatki

Zresztą wystarczy tylko rzucić na nie okiem i wyraźnie widać, że wciśnięcie jeszcze czegokolwiek graniczy z cudem. Ale jak miałam nie brać, jak dawali

?
W takie upały i ja ledwo funkcjonuję, ale robić muszę. Na działce bywam co kilka dni i tylko czasami mogę pozwolić sobie na zupełne lenistwo. jak np. w ostatnią niedzielę. Palcem nie ruszyłam, bo ukrop był niemożliwy do zniesienia. Tylko węże przestawiałam po działce, a po południu burza pomogła mi w podlewaniu

Aż się wróciłam do Twoich życzeń, bo przeczytałam, że życzysz mi gorącego tygodnia. Już chyba bardziej gorący nie może być

nawzajem
Jadziu i ja coraz częściej szukam miejsca przez eliminację, chociaż szkoda mi roślin. Na razie jeszcze ratuję się zmniejszając kępę, ale tak bez końca się nie da

Coraz częściej tylko oglądam, chociaż aż się cała wyrywam do nowych pięknotek.
U mnie też w niedzielę była spektakularna burza, krążyła wokół mojego bajkowego domku przez kilka godzin. Pomiędzy jedną burzą, a drugą udało n mi się wrócić do domu, tylko nieznacznie moknąc po drodze

Na zbieranie ślimaków czasu nie miałam, bo tuż za progiem czaiły się kolejne wyładowania i strugi deszczu. Nie ryzykowałam utknięcia na działce, bo tym razem i eM był w rowerowych rozjazdach i nie mógłby po mnie przyjechać.
Ewuś, niestety i guma ma swoje ograniczenia, a moja już napięta do granic wytrzymałości. Któregoś dnia nie wytrzyma i strzeli

Oby tylko wtedy nie było mnie w pobliżu
Urlop, tak jak wszystko co dobre, niestety minął zbyt szybko. Już za chwilę nie będę pamiętać, że byłam i zatęsknię za następnym.
Kasiu, skoro mam domek jak z bajki, to i wróżka z chęcią do mnie zagląda. Pięknie to napisałaś

Żółta lilia to Big Brother, a przy niej krwiściąg. Na zdjęciu wygląda cudnie, a w tamtym roku tak wyglądał nawet w realu

Rósł przyzwoicie, różyczkom zaglądał nieśmiało w oczęta.Jednak w tym sezonie zdecydowanie przekroczył wszelkie granice i prawie już podjęłam decyzję o wyekspediowaniu go w zaświaty. Teraz róże gdzieś mu się ścielą u stóp, a on pokusił się o zerkanie w oczy lilii drzewiastych

Być może dam mu jeszcze jedną szansę, ale znacznie go zmniejszę i w trakcie wzrostu przytnę.
Z jeżówkami nie mam jeszcze dość dużych doświadczeń, ale kilka odmianowych jest ze mną przynajmniej kilka lat i nic im nie jest. Tylko raz jedna mi wypadła po zimie, reszta rośnie i ma się dobrze. Jak na razie jestem z nich zadowolona i mimo iż mam tylko po jednej sztuce z odmiany, to niektóre ładnie się już rozrosły. Tylko różowych mam kilka, ale te się sieją bez przeszkód
Wandziu, kiełbaski, to to na pewno nie są, ale takie kulinarne porównanie bardzo mi pasuje

To nie rdest, a krwiściąg. Uroczy, ale zbytnio się rozhulał w tym roku i przydusił Princess Alexandrę of Kent. Na pewno dostanie żółtą kartkę
Soniu, moje proso jest jednoroczne, to co najwyżej będę miała problem z siewkami. Za bardzo się tym jednak nie przejmuję, bo u mnie raczej nic się nie sieje

Pomidory w następnym roku na pewno wsadzę, ale pozostanę tylko na czterech. Więcej po prostu nie upchnę. Chyba, że zima będzie sroga i miejsce samo się zrobi
Z parapetami u mnie kłopot, bo mam właściwie tylko jeden nadający się do siania. Co prawda mam mini szklarenkę, ale i tam miejsce znaleźć trudno, chyba więc pozostanie mi kupno sadzonek ostnicy. Chyba, że mniej wszystkiego posieję. Tylko czy ja umiem mniej

?
Z rozplenicą postąpię jak radzisz, dziękuję
Ewelinko, i taka właśnie z niej Lady. Myślała, że pod śliczną sukienką uda jej się ukryć swój paskudny charakterek

Jakoś mnie nie rusza, że róże maja plamy. Chyba, że stoją zupełnie nagie, jak np. Caffe. Takie wylatują. Nie dotyczy to Route 66, bo mam do niej słabość

Być może, też jednak tylko do czasu.
Niestety jeżówka jest bezimienna. Nazwę chyba nawet miała, ale nie zapisałam jej i przepadło
Cały dzisiejszy dzień spędziłam z rodzicami. Najpierw pojechaliśmy do mnie, ale właściwie tylko na chwilkę. Zebrałam borówkę i dwie dyńki Hokkaido i pojechaliśmy do nich. Dzionek spędziliśmy na nicnierobieniu, bo upał nie pozwalał na najmniejszy ruch, chociażby palcem. Zjedliśmy obiadek i dalej byczyliśmy się na leżaczkach. Siedzieliśmy w cieniu leszczyny, gdzie komary najwidoczniej miały nas w swoim menu, bo żarły nas bezustannie

Z tego powodu wolę jednak swoją działeczkę, bo u mnie ich nie ma i nie muszę się przed nimi bronić. Dopiero tuż przed odjazdem zdobyłam się na obchód i podziwianie tego co urosło
A wieczorkiem zabrałam się za przerób kolejnej, trzeciej już skrzynki pomidorów

Miłego weekendu
