Przed chwilką przeleciało parę kropel deszczu. I zaś podlewanie mnie nie minie.
Gosiu makami jestem zachwycona. W dodatku te pełne mi się wydarzyły.
Z pomidorów to w ogóle nie jestem zadowolona. Po pierwsze zawsze sadziłam do ziemi kwiatowej Kronen i było super a w tym roku jej nie miałam i pokusiłam się na Kropkowaną...porażka...jakaś maź ...oszkliwo

Jak tylko wyrosły im liście właściwe szybko przesadzałam do ziemi na oborniku.
Następny (-) to zbyt późno wysadzałam do gruntu ...trzeba było słuchać swojej intuicji i sadzić pod koniec kwietnia.
Jestem jednak dobrej myśli bo gorąc sprzyja pomidorom, jedynie co, to wodę piją litrami.
A co do hortensji...to, tak jak mówisz trzeba próbować do skutku.
Maryś na pewno kiedyś a może już za niedługo, zatęsknimy za tym zegrodkowym szaleństwem, jednak na razie padamy na pysk.

Co do wystawy lilii to postaram się zrobić zdjęcia bo wiadomo, że odległości nie pozwalają zaszaleć i sobie po prostu przyjechać.
Nie podaję pomidorom hormonów jedynie bor w postaci wody borowej.
Skrzyp i żywokost stosuję żeby rośliny były mocne i dobrze odżywione a zaraza tylko czyha i trzeba być czujnym.
Maryś dzięki za życzenia i ja też życzę wszystkiego miłego.
Dycki coś się dzieje na zegrodce.
Jubile du Prince de Monaco szykuje się do kwitnienia.
Kobea się pnie, tam gdzie jej każę.
Kępa floksów przed domem ogołocona z liści od dołu bo łapie mączniaka.
Widać to miejsce nie pasuje zbytnio floksom...za sucho pod cyprysem.

Tu już floksy bez dolnych liści a bukszpany przcięte.
Taka sobie perspektywa.
Chowcie się cieplutko.
Życzę udanego weekendu

i nie napracujcie się.
