ed04, dziękuję

Wszyscy się staramy, żeby nasze miejsce na ziemi, było jak najbliższe naszemu

A jak jeszcze podoba się innym, to bardzo miłe uczucie.
Ewuś, szczerze Ci powiem, że początkowo Acropolis zupełnie mnie nie zachwyciła. Kolor kwiatów wydawał mi się brudny, a i same kwiaty, tak jakby nie w moim guście

Wszystko się zmieniło wraz z drugim kwitnieniem i już tak zostało. Kwitnie bukiecikami i zazwyczaj ma ich całkiem sporo. W tym roku wiele róż kwitnie słabiej. Jest kilka doskonałych, które mimo cięcia do samej ziemi, nic sobie z tego nie robią i kwitną jak szalone
baw się dobrze, w końcu kiedy jak nie teraz
Okazało się jednak, że nie teraz.....
Lucynko, moje starsze dziecko właściwie wpadło tylko na chwilę

Już w niedzielę z samego rana wraca do Holandii i znowu będzie mi smutno. Chociaż tym razem chyba najbardziej odczuje jego wyjazd Kaprys, bo przez te kilka dni nie odstępuje go na krok. To już mocno starszy pies, ale jak zobaczył Piotra to dostał prawdziwego kociokwiku
Martagony już niestety przekwitły, a te czerwone i dla mnie są najpiękniejsze. Dla pozostałych mam już bukową ziemię i w odpowiednim czasie je przesadzę.
Nie tylko Tobie trudno dokonać wyboru, ja też tego nie potrafię. Na pewno jestem totalnie zafiksowana na punkcie Feghting Temeraire

, ale inne też są piękne.
Alicjo, deszcz padał obficie, ale właściwie tylko przez dobę. jeszcze w poniedziałek popryskał chyba z raz i na tym koniec. Ale wody spadło dużo i na jakiś czas powinno to zaspokoić nawet największe głodomory

Lady of Shalot bez przykrycia wymarza praktycznie do samej ziemi, ale ładnie odbija. W tym roku dostała futerko ze słomy i przezimowała doskonale. Jednak kwitnie słabiej, ale mogła załatwić ją bruzdownica, bo na niektórych różach sobie pofolgowała

W pierwszym roku mnie wkurzała, bo żeby spojrzeć jej w oczy musiałam rzucać się na ziemię. Teraz jednak już nabrała odwagi i śmiało zerka w górę.
I Tobie tez spodobała się Amelia? Hmmmm......
Izuniu, to właśnie moja najmłodsza rabatka, która i mnie zachwyca. Hortensje są już co prawda kilkuletnie, róże troszkę młodsze, ale jeszcze w kwietniu, pomiędzy nimi był trawnik. Teraz są tam jeszcze trawy, wysokie aksamitki, cynie a z samego przodu heliotropy i nasturcje. Nasturcje tak się niestety zapatrzyły na inne ślicznotki, że same zapomniały rosnąć i chyba zostały zagłuszone
Wydaje mi się, że jak się kupuje rośliny w doniczkach, dobrze ukorzenione, to można je sadzić cały rok. Możesz więc spełniać swoje zachcianki
Impreza jednak się jednak nie odbędzie
Dorotko, gratuluję zakupu hortensji

A tak na uszko Ci szepnę, że ich się nie szczepi, tylko tak prowadzi, żeby z jednej gałązki powstał pieniek. Ale jak by nie było, Twoja na pewno będzie cudnie wywyższać się na rabacie.
Za to ja zaszalałam z jednorocznymi, oczywiście jak na swoje skromne warunki

Wszystkiego mam więcej niż miałam i bardzo mi się to podoba. Z jednorocznych zakupiłam jedynie astry i lwie paszcze. Pierwsze mi się nie udały, a o drugich zapomniałam
Soniu

Jutro będzie namiastka świętowania, a właściwie tylko kolacja z synami. Niestety życie znowu pokazało, że to ono tutaj rządzi

i musieliśmy zmienić plany.
Majesty w tym roku jest cudna. Bardzo zmężniała, na każdej jest po kilka kłosów. Mam nadzieję, że i nasion w związku z tym będzie dużo

Budionowka? Chyba jestem strasznie niedomyślna, bo za nic nie mogę się domyśleć, o co chodzi

Nawet sobie wyguglałam, ale chyba jednak nie o to Ci chodziło? Bo to radziecka czapka wojskowa.....
Martuś, marzycielko

Marz sobie spokojnie. A jak jeszcze schowasz się za borówkami, to z drogi nikt Cię nie zobaczy, i będziesz mogła tak sobie posiedzieć przez dłuższy czas
Marysiu, że niby mam jęzor niewyparzony jak ta lelijka i dlatego pisze, jak piszę? Tak już chyba pozostanie, bo zarówno herbatę, jak i kawę piję praktycznie wrzącą, a na jęzor to nie działa. Jaki był, taki będzie już zawsze

Róże ciągle jeszcze u mnie kwitną i to raczej więcej niż mniej, a to co widzisz, to są aktualne zdjęcia

Pamiętaj, że one jednak u mnie zakwitły później i tylko dlatego mogę się jeszcze nimi cieszyć. Niektóre już pomaleńku kończą, ale jednak rabatki są jeszcze pełne różanego kwiecia.
Kobeę wcinają ślimaki? Mojej nie ruszają i jeszcze tylko chwil parę i będzie kwitła. Posadziłam cztery i wszystkie są już zapączkowane. Jedynie te na balkonie muszę zlikwidować, bo w tym roku wdało mi się w nie jakieś choróbsko i brzydko wyglądają. mogą to też być jakieś mikre robale, ale tak maleńkie, że nawet w okularach ich nie dostrzegam.
Beatko, czasami człowiek pisze na skróty i powstają twory myślowe domyślne tylko dla piszącego. I wtedy robi wesoło, a przecież właśnie o to chodzi

W tej chwili na działce jest najcudniej. Kwitnie ogrom kwiatów, zapachy mieszają się ze sobą, pokazały się biedronki i motyle, chociaż jak na razie, to głównie bielinki. Ogród tętni życiem i jest to widoczne na każdym kroku

Cieszę się, że Ci się podoba
Kasiu, do Śląska to mi baaaardzo daleko

Mam tylko takie rośliny, które nie boją się dużych mrozów, a jak jednak trafi mi się jakiś zmarzluch, to po pierwszej zimie niestety wylatuje. Sam

Chyba, że na czymś mi ogromnie zależy, to wtedy chucham i dmucham, a i tak zazwyczaj się okazuje, że moje dmuchanie jest mało gorące i nie na wiele się zdaje. A mam taki mix roślin, że w tej chwili kwitnie mnóstwo roślin. Dużo gorzej będzie jesienią, bo mało mam jesiennych bylin, chociażby z tego względu, że sporadycznie już wtedy jestem na działce, a i przymrozki przychodzą wcześnie, to żal sadzić coś, czego nie będzie się miało okazji oglądać.
Do mojej Amelki chyba doszły Wasze zachwyty, bo wyciągnęła się w górę i być może z przyjemnością będę zmuszona zmienić o niej zdanie
Maryniu, wiadomo, że Charlie, jak każdy facet, tak potrafi się ustawić, żeby na zdjęciu pokazać się z najlepszej strony
Dębolistna rośnie, ale jest tak rosochata, że zupełnie nie nadaje się do pokazania. Teraz żałuję, że nie przycięłam jej wszystkich gałęzi, to wtedy rosłaby jakoś zgrabniej, ale myślę, że już za rok wszystko się wyrówna.
Dziękuję za miłe słowa
Niejednokrotnie już pisaliśmy, że życie pisze swoje scenariusze, naszych chęci nie biorąc pod uwagę. Miała być zabawa, dmuchanie świeczek, prezenty, a tymczasem w środę mój tata trafił do szpitala i wszystko musiałam odwołać. Teraz myśli wszystkich zajęte są czym innym, nawet nie myślę o zabawie.
Wczoraj w końcu wydawało się, że jest zdecydowanie lepiej, pojechałam nawet na działkę, a w południe wszystkie objawy wróciły i chyba nawet mamy większy powód do obaw, niż wcześniej.
Na działce jakoś nie miałam weny, zebrałam tylko wiśnie, wypieliłam różankę i zebrałam się do szpitala. Dzisiaj jedziemy z mamą na ich działkę, bo i tam już wiśnie trzeba rwać, ogórki też rosną, nic nie czeka na poprawę sytuacji. Może to i lepiej, przynajmniej ręce czymś się zajmą?
Życzę Wam miłego weekendu
