Wczoraj niestety nie zdążyłam z fotkami

. Przykro mi, ale z rabatek wygoniły mnie dopiero ciemności

. Popatrzcie niby sucho a chwasty rosną na potęgę, tym żadna pogoda nie przeszkadza
Dosyć narzekania, gimnastyka jak najbardziej wskazana
Dorotko F.Juranville widziałam u którejś z forumowych koleżanek, wypisz, wymaluj identyczna jak moja, wszystko się zgadzało, ale głowy też nie dam sobie uciąć, że to właśnie ona. Mało jest jej opisów i zdjęć w internecie, więc póki co, niech tak zostanie. Twoja, z kolei bardzo podobna do mojej

dlatego zasugerowałam Ci jej imię.
No cóż, po przemarznięciu, w ubiegłym roku wypuściła kilka długich pędów, jednak nie na tyle długich, by sięgnąć "bramki", więc podstawiłam jej tymczasową podporę, by wsparła na niej wiotkie ramionka, ale ona wszystkie pędy skierowała do słonka, w przeciwnym kierunku/ przedtem zasłaniały ją z tamtej strony sosna i modrzew/.
Nawet kwitnie, ale wszystko w parterze, tam panuje półcień i chyba przez to jest ładniej wybarwiona, ale za to mniej obficie kwitnie.Podkarmię ją lepiej, więc powinna ruszyć i w przyszłym roku może się załapie na łuk

, no chyba, że znowu zmarznie - odpukać oczywiście

.
Jak znowu nie poszaleję w ogrodzie do późna, to wstawię jej aktualne zdjęcia.
Dorotko, naprawdę nie ma za co dziękować, jestem Waszą dłużniczką, tyle się od Was nauczyłam

a każde doświadczenia warto wymieniać, bo są bezcenne i często nie do zdobycia w pisanych źródłach. Teraz moja kolej, co prawda doświadczeń z różami mam niewiele, ale jeśli u mnie coś się sprawdziło, to chętnie przekazuję dalej.
Kwiaty królowej są stosunkowo małe, więc lepiej wygląda na niższych łodygach niż na długaśnych. Poza tym im więcej pędów, tym więcej kwiatów, a przecież o to nam chodzi. Wolę ją zdecydowanie niższą i szerszą - jej akurat "do twarzy" z tuszą
