
Moja kolekcja nie jest duża, jeszcze całkiem niedawno usychały mi kaktusy

A więc przedstawiam moje dzieci:
zamiokulkas z rodziną: "pusta" doniczka to listek ukradziony od babci. Przeżył moje niecierpliwe grzebanie w doniczce, był również z niej wysypany. Czekam na niego chyba od lipca, może dłużej. Z kolei gałązka to ułamane dziecko dużej roślinki. Chyba coś się dzieje, bo przy lekkim pociągnięciu nie wychodzi z ziemi.


Dracena kupiona za 5 zł z Ikei


Guzmania, którą dostałam na pożegnanie z pracy. Jakież było moje zdziwienie, gdy kilka miesięcy temu zobaczyłam dwa odrosty. Niedawno chciałam je rozdzielić i matkę wyrzucić. Dobrze, że tego nie zrobiłam...



Niezidentyfikowany kaktus, rhypsalis i "coś", które miało mikroskopijną doniczkę, na dodatek zapomniałam o nim i przysechł. Właściwie usechł. Kwiatki opadły, ale przesadzony w większą doniczkę pięknie puszcza nowe listki.



Falenopsisy, jeden kupiony miesiąc temu, ten drugi o mały włos nie skończył na kompoście. Chyba się przestraszył, bo puszcza dwa nowe odrosty. W drugim oczku też się coś chyba dzieje, ale póki co słabo widać.




Kalanchoe. Kwiaty śliczne, ale nie lubiłam ich dopóki się nie dowiedziałam, że można je przycinać. No i się zaczęło






Cytryna stoi w szklarni, zdjęcia dodam w najbliższych dniach. Dostałam ją rok temu w kwietniu. Jakaś niemrawa była. Miała dwa kwiatki, jeden bez owoca, drugi spadł nierozkwitnięty. W tym roku ruszyła z kopyta - na każdej obciętej gałązce wypuszcza liście, nawet na pniu

