Ech, to jak wybór jednej tylko książki, ulubionej potrawy, a w skrajnych przypadkach - ulubionego dziecka

Nie jestem jeszcze gotowa, żeby wybrać tylko jedną, ale na pewno byłaby bardzo pachnąca, prawdopodobnie któraś z historycznych albo anonimowych konfiturowych. Chociaż... u mojej babci w ogrodzie rosła taka wielkokwiatowa herbatnia, w kolorach przepięknej żółci podbitej lekkim pomarańczem i pachnącej tak, że chyba nigdy tego zapachu nie zapomnę. Uwielbiałam i ją i ogromne lilie, które babcia zawsze sadziła przy oknie sypialni, obok starej jabłoni i kłębiących się maciejek. Gdybym miała wskazać ukochaną, choć nieznaną mi z nazwy różę, to byłaby to ta właśnie, róża mojej babci
