Odmiany były odporniejsze na choroby grzybowe, różne parchy itp. Ciągle można sadzić takie jabłonie. Ciągle można w amatorskim sadzie stosować podkładki antonówki i mieć duże drzewa, w rozstawie 8-10m. Tylko nie każdemu musi pasować ich smak.
Z niszczeniem naturalnych wrogów oczywiście się zgodzę, jednak mam kawałek ziemi na którym nie przeprowadzałem oprysków. Stara jabłoń chorowała strasznie od grzybów i mszyc, wszystkie śliwki miały mięsną wkładkę. Cały teren mocno zarośnięty różnymi krzewami i wysoką trawą. Warunki dla biedronek, złotooków itd wprost wymarzone, a jabłek nie dało się jeść, podobnie ze śliwami.
A pozwoliłem sobie zażartować bo "pamiętam jak mój dziadek" raczej oznacza że kolega pojawiał się u dziadka żeby wyjadać owoce, a dziadek nie opowiada ile oprysków i pracy kosztowało żeby wnusio mógł się cieszyć owocami. Nim zacząłem się mocniej interesować grzebaniem w ziemi, byłem przekonany że jakimś cudem mamy śliwki nierobaczywki, oczywiście mój ojciec wstawał o świcie i robił oprysk gdy jeszcze spałem, albo wieczorem gdy wolałem siedzieć w knajpie.
